Orban chce dymisji Jourovej: obraziła węgierskich obywateli Unii Europejskiej. Bruksela odpowiada

Źródło:
PAP

Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Vera Jourova powinna ustąpić ze stanowiska - oświadczył Viktor Orban. Premier Węgier uznał jej wypowiedzi pod adresem swojego kraju i rodaków za "obraźliwe". Orban napisał o tym w liście do szefowej KE Ursuli von der Leyen. Ta, za pośrednictwem rzecznika Komisji, odpowiedziała, że ma "pełnię zaufania" do komisarz.

W ubiegłotygodniowym wywiadzie dla niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" Jourova oświadczyła: - Viktor Orban mówi, że buduje nieliberalną demokrację. Ja bym powiedziała, że buduje chorą demokrację. Dodała, że w węgierskich mediach niemal nie pojawia się krytyka rządu i większość Węgrów prawdopodobnie nie jest w stanie ocenić sytuacji w sposób niezależny. - Obawiam się, że mieszkańcy Węgier pewnego dnia stwierdzą, że poprzednie wybory były ostatnimi wolnymi – powiedziała Jourova.

Oglądaj TVN24 w internecie>>>

Jak stwierdził we wtorkowym liście Viktor Orban, "wypowiedzi Very Jourovej są nie do pogodzenia z funkcją zajmowaną przez nią w Komisji Europejskiej i dlatego niezbędnie konieczne jest jej odejście ze stanowiska".

Premier Węgier dodał, że "rząd węgierski zawiesza dwustronne kontakty polityczne z Verą Jourovą do czasu jej ustąpienia". "Ten, kto swoją działalnością łamie Traktat (z Lizbony), nie może być obrońcą praworządności i europejskich wartości" – stwierdził Orban, pisząc, że "wiceprzewodnicząca Komisji publicznie nazwała Węgry 'chorą demokracją' i obraziła węgierskich obywateli Unii Europejskiej, twierdząc, że 'nie są w stanie formułować samodzielnej opinii'".

"Atak na demokratycznie wybrany rząd"

Według Orbana wypowiedzi te nie tylko stanowią atak na demokratycznie wybrany rząd węgierski, ale też są obraźliwe wobec Węgier i Węgrów. "To pierwsze jest niewłaściwe, to drugie - niedopuszczalne" – ocenił.

Premier Węgier oświadczył, że słowa Jourovej są sprzeczne z zadeklarowaną w Traktacie z Lizbony bezstronnością i obiektywnością jej oficjalnej funkcji, lekceważą zasadę lojalnej współpracy i wykluczają możliwość rozsądnego dialogu między Jourovą i Węgrami.

Orban podkreślił, że Węgry od przystąpienia do UE w 2004 roku są zaangażowanym członkiem Unii i w kwestiach spornych zawsze dążyły do zgody. Dodał, że jego kraj docenia pracę szefowej KE Ursuli von der Leyen.

Odpowiedź z Brukseli

- Przewodnicząca von der Leyen pracuje blisko z wiceprzewodniczącą Jourovą w sprawie praworządności. Wiceprzewodnicząca ma pełnię zaufania przewodniczącej - powiedziała przedstawicielka Komisji Europejskiej Dana Spinant na wtorkowej konferencji prasowej. Jak dodała, obawy Komisji co do praworządności na Węgrzech są znane i zostaną przedstawione w raporcie, który zostanie opublikowany w środę.

Rzecznik KE Christian Wigand podkreślił z kolei, że stanowisko Komisji w sprawie stanu praworządności na Węgrzech jest dobrze znane, ale "są różne sposoby na to, by je wyrazić". - Pracujemy nad tym, by bronić i nieustannie wzmacniać praworządność. Komisja cały czas jest gotowa do dialogu, nasze drzwi są otwarte - zaznaczył.

Zapowiedział, że zastrzeżenia Komisji będą wyrażone w raporcie dotyczącym praworządności, który zostanie przyjęty w środę. Jourova ma go prezentować wraz z komisarzem ds. sprawiedliwości Didierem Reyndersem. KE zapowiada, że w dokumencie tym oceni sytuację we wszystkich państwach członkowskich.

W czasie poprzedniego mandatu Komisji Europejskiej, gdy praworządnością zajmował się Frans Timmermans, również nie brakowało spięć między nim a Węgrami czy Polską, jednak nie zdarzyło się, by w związku z jego wypowiedziami lider któregoś z krajów członkowskich zapowiedział, że zawiesza dwustronne kontakty z komisarzem. Komisja nie chciała oceniać zapowiedzi węgierskiego premiera z prawnego punktu widzenia, ale wskazała na zasadę "lojalnej współpracy", którą stosuje się do kontaktów między unijną egzekutywą a państwami członkowskimi.

"Instytut porównawczy"

W poniedziałek wizytę w Budapeszcie złożył szef polskiej dyplomacji Zbigniew Rau. Wraz z szefem węgierskiej dyplomacji Peterem Szijjarto zapowiedział tam utworzenie polsko-węgierskiego "prawnego instytutu porównawczego", który pozwoliłby zdobyć – jak ujął to Szijjarto - "niezbędne bezpieczeństwo prawne, bazę i wiedzę wobec ideologicznej presji opinii liberalnej".

- Stoimy na straży przekonania – oczywistego w naszych społeczeństwach – że o naszym ustroju decydują po pierwsze wyborcy, a po drugie instytucje prawne, które mamy, a wiec w polskim przypadku chociażby Trybunał Konstytucyjny – powiedział Rau.

Szijjarto dodał, że polityka obu rządów patriotycznych, która na plan pierwszy wysuwa interes narodowy i opiera się na podstawach chrześcijańskich, jest nie do strawienia dla "międzynarodowego mainstreamu liberalnego".

Autorka/Autor:tas,ft\mtom

Źródło: PAP