Komisje w Parlamencie Europejskim przyjęły stanowisko w sprawie jednego z programów mających na celu dofinansowanie przemysłu zbrojeniowego w Unii Europejskiej. Zawarta w nim propozycja może być niekorzystna dla Polski. O szczegółach mówił w korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski.
- W PE przegłosowano stanowisko ustalające minimalny procentowy próg pochodzących z UE komponentów dla sprzętu, który umożliwiałby firmom zbrojeniowym ubieganie się o unijne dofinansowanie.
- Europarlamentarzyści z Polski zabiegali o to, aby próg ten był niższy.
- Stanowisko nie jest ostateczną decyzją, a rozwiązanie zostanie wypracowane przez kraje UE.
Komisje Parlamentu Europejskiego: Komisja Bezpieczeństwa i Obrony (SEDE) i Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) w czwartek przyjęły stanowisko w sprawie Europejskiego Programu Przemysłu Obronnego (EDIP).
Budzi on kontrowersje, ponieważ znalazły się w nim potencjalnie niekorzystne rozwiązania dla Polski. Dotyczą one dofinansowania przemysłu zbrojeniowego w Unii Europejskiej, z którego mogą być wykluczone produkty przemysłu zbrojeniowego z niektórych regionów. Jest to jednak na ten moment jedynie propozycja, a nie ostateczne rozwiązania.
Stanowisko komisji PE w sprawie finansowania zbrojeń
To, co wydarzyło się w PE, w szczegółach wyjaśnił korespondent TVN24 Maciej Sokołowski. Jak powiedział, kontrowersje wynikają z "ogólnej dyskusji, która ma miejsce teraz w Brukseli". - To znaczy, jeśli inwestujemy w zbrojenia, jeśli Unia chce wydawać więcej, to czy ma wydawać więcej na ten sprzęt produkowany w Unii Europejskiej, czy też inny: amerykański, koreański na przykład - dodał.
Sokołowski przekazał, że zgodnie z przyjętym stanowiskiem określony poziom tego, ile procent komponentów produkowanego sprzętu ma pochodzić z UE, został zapisany na poziomie 70 procent. - Polska chciała, aby to było 65 procent. Wydaje się, że niewiele (mniej), ale to jest właśnie ta kwestia, czy ten sprzęt produkowany w Polsce, często na licencjach amerykańskich, koreańskich, często zawierający te właśnie komponenty (z pozaeuropejskich krajów - red.), załapie się na te programy unijne, czy też nie - wyjaśnił.
- Jeśli będzie 70 procent, będzie miał trudniej. Jeśli będzie to 65 procent, będzie miał znacznie łatwiej - zaznaczył. Sokołowski tłumaczył także, że to europarlamentarzyści z Francji naciskali na przyjęcie minimalnego progu wynoszącego 70 procent.
Korespondent podkreślił, że na razie jest to stanowisko komisji w PE, a ostateczne rozwiązanie zostanie wypracowane na drodze negocjacji między państwami UE. - Stąd nadzieja po stronie polskich europosłów, że tu jeszcze nastąpią zmiany - dodał. Wskazał również, że ten projekt jest na razie "niewielki", ponieważ wynosi 1,5 mld euro.
Europarlamentarzyści PO i PiS składali poprawki
- Często jak słyszymy "kupuj europejskie", to w kontekście zbrojeniowym, to znaczy "kupuj francuskie" tak naprawdę. Tu Francuzi dbają o swój przemysł zbrojeniowy i chcą, aby to były jednak zakupy na kontynencie europejskim. Francja produkuje więcej i ma mniej tych licencji amerykańskich z innych krajów. Są to po prostu produkty, gdzie te łańcuchy dostaw są przede wszystkim w Unii Europejskiej - wskazał Sokołowski.
Wyjaśnił, że niezależnie od przynależności frakcyjnej w PE francuscy europosłowie zjednoczyli się i zdecydowali: "wspieramy swój przemysł". - Z kolei po polskiej stronie także tak można powiedzieć. Niezależnie, czy byli to europosłowie Prawa i Sprawiedliwości, czy Platformy Obywatelskiej, jedni i drudzy składali poprawki, aby było to jednak 65 procent, aby ten poziom był niższy - dodał.
Jak zaznaczył, ta propozycja nie oznacza, że będzie ona całkowicie wykluczać polskie firmy. - Słyszymy także takie analizy, że i polskie firmy sobie poradzą, choć mogą mieć w tym wypadku trochę trudniej - podsumował Maciej Sokołowski.
Autorka/Autor: sz/ads
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Waszczuk/PAP