Na wschodzie Turcji ziemia zatrzęsła się ponownie. Tym razem z siłą 5,4 stopni w skali Richtera. Na nawiedzonych wstrząsami terenach wciąż trwa akcja ratunkowa po niedzielnym silniejszym trzęsieniu o sile 7,2 stopni. Do tej pory doliczono się co najmniej 432 ofiar.
Do wstrząsów wtórnych doszło w prowincji Wan na wschodzie Turcji. Nie ma doniesień o kolejnych zniszczeniach czy ofiarach. Według sejsmologów z tureckiego Instytutu Kandilli, epicentrum wtorkowego wstrząsu wtórnego znajdowało się w Degirmenozu, między miastami Wan i Ercis.
Trudne dni dla Turcji
Niszczycielskie było pierwsze, niedzielne trzęsienie ziemi. Wtedy wstrząsy miały znacznie większą siłę - 7,2 stopnia w skali Richtera. Epicentrum znajdowało się 17 kilometrów na północny wschód od miasta Wan, będącego głównym ośrodkiem prowincji o tej samej nazwie.
Najbardziej ucierpiało 75-tysięczne miasto Ercis. Najnowsze dane mówią o 432 ofiarach. Rannych jest ponad 1300. Setki ludzi nadal są zaginione. Tureckie służby prowadzą intensywną akcję ratunkową. Biorą w niej udział trzy tysiące ludzi, 145 ambulansów i sześć batalionów wojska oraz specjalnie wytresowane psy. Ratownicy pomimo upływu niemal dwóch dób, nadal znajdują pod gruzami żywe osoby. We wtorek wydobyto między innymi żywe 14-dniowe niemowlę, jego matkę i babcię.
Poradzą sobie sami?
Turecki rząd oświadczył, że sam poradzi sobie z akcja ratunkową i odrzucił oferty pomocy z zagranicy. Władze mogą w ten sposób unikać pokazywania obcym ostrych sporów pomiędzy ludnością turecką a kurdyjską, która zamieszkuje tereny nawiedzone przez trzęsienie ziemi.
Korespondenci donoszą o okazjonalnych starciach i wysłaniu w zniszczony region większych sił policji.
Źródło: PAP, Reuters, Huffington Post, tvn24.pl