W 10 sekund podjęli decyzję o zastrzeleniu 13-latka. Niósł atrapę AK-47


Nie więcej niż dziesięć sekund upłynęło od momentu, gdy kalifornijscy policjanci zauważyli chłopaka z przedmiotem przypominającym AK-47, do otworzenia przez nich ognia. 13-latek zginął na miejscu trafiony siedmioma pociskami. Policjanci po chwili zorientowali się, że rzekomy karabinek Kałasznikowa był plastikową repliką.

Chłopak został zabity w czwartek w Santa Rosa, rolniczym obszarze stanu Kalifornia. Tragedia wywołała oburzenie lokalnej społeczności, głównie z uwagi na bardzo szybkie podjęcie przez policjantów decyzji o otworzeniu ognia.

Szybka decyzja

Patrolujący okolicę policjanci otrzymali informację o "podejrzanym" osobniku kręcącym się po okolicy. Chwilę później zobaczyli idącego poboczem osobnika w bluzie z kapturem, który miał w ręce coś, co przypominało karabinek AK-47. Według policji, jeden z funkcjonariuszy dwukrotnie kazał chłopakowi rzucić broń, ale ten miał nie posłuchać i obrócił się podnosząc lufę. "Obawiając się o swoje życie", jeden z policjantów zaczął strzelać, trafiając 13-latka siedmioma kulami, z czego dwie zadały śmiertelne rany. Funkcjonariusz twierdzi, iż nie był w stanie stwierdzić, że stojący przed nimi osobnik jest młodym chłopcem. Jak ujawniła dzień później policja, cały incydent trwał kilkanaście sekund. Od momentu, kiedy funkcjonariusze poinformowali o podejrzanym osobniku i wezwali posiłki, do momentu kiedy poinformowali o oddaniu strzałów, minęło zaledwie 10 sekund. Po kolejnych 16 sekundach wezwali karetkę. Coś co wydawało się być groźnym karabinkiem AK-47, okazało się być repliką strzelającą plastikowymi kulkami. Zabity 13-latek szedł do domu kolegi. Incydent wywołał oburzenie w lokalnej społeczności, bowiem w ciągu trzech ostatnich lat w tej okolicy policjanci zastrzelili łącznie osiem osób. Już w przeszłości wezwano do utworzenia niezależnej od policji komisji, która zbadałaby takie przypadki. Nie doszło jednak do jej sformowania.

Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters