Premier Rumunii Victor Ponta został postawiony w stan oskarżenia za korupcję, fałszerstwo i pranie brudnych pieniędzy. To największa taka sprawa od ogłoszenia przez władze programu walki z korupcją.
Postawienie w stan oskarżenia Ponty, który zarzuty usłyszał już w sierpniu, oznacza, że prokuratura zamknęła swoje dochodzenie i przekazała sprawę do sądu. Rumuński urząd antykorupcyjny (DNA) zarzuca Poncie, że w 2011 roku, na rok przed objęciem stanowiska premiera, przyjął 50 tys. euro od swego dawnego wspólnika Dana Sovy, a później dwukrotnie mianował go ministrem. Według śledczych Ponta wystawił fałszywe rachunki datowane na 2007 i 2008 rok, kwitując rzekome honoraria, jakie miał otrzymać za usługi prawnicze dla kancelarii Sovy.
W opublikowanym w czwartek oświadczeniu prokuratura przekazała, że oprócz Ponty zarzuty postawiono też czterem innym osobom zamieszanym w sprawę. Wobec Sovy toczy się dochodzenie dotyczące korupcji. Premier twierdzi, że oskarżenia przeciwko niemu są motywowane politycznie, a on sam jest ofiarą "próby zamachu stanu" zorganizowanego przez opozycję we współpracy z wymiarem sprawiedliwości. Odmawia podania się do dymisji. Dzięki znaczącej większości swej partii w parlamencie przetrwał już trzy inicjowane przez opozycję głosowania nad wotum nieufności; ostatnie odbyło się w czerwcu. Jak pisze Reuters, trwanie Ponty na stanowisku premiera jest postrzegane jako główna przeszkoda na drodze Rumunii do transparentnej polityki, przejrzystego biznesu i niezawisłego sądownictwa, czego domaga się Unia Europejska.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia Commons CC BY 2.0 | PSD