Najstarsza z córek małżeństwa Turpinów, mając 29 lat, ważyła 37 kilogramów. Kąpiel przysługiwała dzieciom raz do roku, a do łóżek przywiązywane były sznurem lub łańcuchem. Teraz David i Louise, którzy przez lata więzili, bili i torturowali swoje dzieci, usłyszeli wyrok za zgotowanie im piekła. Oboje zostali skazani na dożywocie z możliwością warunkowego zwolnienia po 25 latach.
Koszmar trzynaściorga dzieci trwał kilka lat. Najmłodsze z nich w momencie aresztowania rodziców miało dwa lata, najstarsze - 29. To, co działo się za drzwiami domu małżeństwa Turpinów, zszokowało całe Stany Zjednoczone.
- Moi rodzice zabrali mi całe życie - mówiła jedna z ich córek, przedstawiona jako Jane Doe. Kobieta jako jedna z dwójki dzieci, uczących się teraz w szkołach wyższych, pojawiła się w piątek w sądzie w Riverside, aby opowiedzieć o torturach z rąk rodziców, a także o swoich nadziejach na przyszłość. - Teraz biorę życie w swoje ręce - podkreśliła.
58-letni David Allen Turpin i 50-letnia Louise Anna Turpin, zostali aresztowani w styczniu zeszłego roku po tym, jak jednemu z ich trzynaściorga dzieci udało się powiadomić policję po ucieczce z domu w kalifornijskim Perris, oddalonym 113 kilometrów na wschód od Los Angeles.
Para w piątek została skazana na dożywocie z możliwością warunkowego zwolnienia po 25 latach. Na sali sądowej obecne były ich torturowane przez lata dzieci. Ich przemowy były pierwszymi publicznymi opisami dramatu, jaki przeżyły.
Łzy na sali sądowej. "Kocham swoich rodziców, wybaczyłem im wiele rzeczy"
Według śledczych dzieci trzymane były w całkowitej izolacji od świata zewnętrznego. Bardzo często rodzice odmawiali im kąpieli, pomocy medycznej i jedzenia. Nierzadko były przywiązywane "na okres tygodni, a nawet miesięcy" - podał w zeszłym roku prokurator okręgu Riverside.
Dziś jedna z córek twierdzi, że jest samodzielna, a "życie jest wspaniałe". - Jestem waleczna, silna, przechodzę przez życie niczym rakieta - mówiła w sądzie, kiedy obok jej matka tonęła we łzach. - Nie potrafię opisać, przez co przeszliśmy, dorastając. Czasem mam koszmary o tym, co się zdarzyło, o biciu i przykuwaniu mojego rodzeństwa - mówił w sądzie jeden z synów, przedstawiony jako John Doe, zaznaczając, że "to już przeszłość".
Dziś chodzi do szkoły wyższej, chce zdobyć dyplom z inżynierii oprogramowania. John w ostatnich latach nauczył się pływać i jeździć na rowerze, wie już także, jak się obronić. W sądzie skierował do rodziców kilka ciepłych słów, długo mówił o przebaczeniu.
- Kocham swoich rodziców, wybaczyłem im wiele rzeczy, które nam zrobili - mówił.
Rodzice mają nadzieję na lepszą przyszłość dla dzieci
David i Louise skorzystali z możliwości, aby zwrócić się do sądu i przeprosić dzieci. Wyrazili nadzieję, że w przyszłości ich dzieci spełnią swoje wszelkie pragnienia. - Przepraszam za wszystkie cierpienia, jakie wyrządziłam swoim dzieciom - mówiła Louise. Kobieta dodała, że wierzy w to, iż Bóg ma plany wobec wszystkich jej dzieci. - Kocham je mocniej, niż ktokolwiek może sobie wyobrazić - twierdziła w sądzie, w czasie kiedy jej dzieci płakały. David Turpin, próbując mówić, zalał się łzami. Jego obrońca przeczytał fragment oświadczenia, w którym ojciec wyraził nadzieję, że jego dzieci w przyszłości osiągną sukces i pozostaną w bliskim relacjach, bo "ich matki i ojca nie będzie już z nimi".
- Dziękuję Bogu za moje dzieci - podkreślił Turpin w piśmie, przepraszając, "jeśli kiedykolwiek wyrządził im szkodę".
"Dzieci to dar, nie tylko dla rodziców"
Przed ogłoszeniem wyroku sędzia Bernard Schwartz zwrócił się do oskarżonych, podkreślając, że "dzieci to dar, nie tylko dla rodziców i ich rodzin, ale także dla społeczeństwa".
- Być może zostaną naukowcami, odkryją lek na jakąś chorobę, będą lekarzami, uratują czyjeś życie. Być może wstąpią do wojska, aby bronić kraju - mówił Schwartz. - Samolubne, okrutne i nieludzkie traktowanie własnych dzieci pozbawia je, waszą rodzinę, przyjaciół i społeczeństwo, a także was samych, tych darów - oświadczył sędzia. Jak podaje CNN, wobec dziesięciorga dzieci sąd orzekł dla rodziców 10-letni zakaz kontaktu. Wobec następnej dwójki wydano 5-letni zakaz, wobec jednego z dzieci zniesiono zakaz kontaktu. Schwartz uściślił, że zakaz dotyczy zarówno kontaktu osobistego, jak i poprzez pocztę elektroniczną, telefon, media społecznościowe i osoby trzecie.
W lutym Turpinowie przyznali się do torturowania własnych dzieci.
Brudne, niedożywione, przykute do łóżek
Kalifornijska policja uwolniła trzynaścioro dzieci, więzionych w rodzinnym domu w Perris, wczesnym rankiem 14 stycznia 2018 roku.
17-letnia dziewczyna, jedna z ofiar, zdołała uwolnić się i telefonicznie powiadomić miejscową policję, że "jej rodzeństwo jest uwięzione w domu przez jej rodziców". Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze odkryli "kilkoro dzieci przykutych łańcuchami do łóżek, w ciemnym i cuchnącym otoczeniu, a rodzice nie byli w stanie przedstawić logicznego wytłumaczenia tego, dlaczego ich dzieci były w ten sposób przetrzymywane" - poinformowała wówczas w oświadczeniu policja.
Wszyscy przetrzymywani byli brudni i niedożywieni. Nie wszystkie ofiary były dziećmi: siedem z trzynastu ofiar było w wieku od 18 do 29 lat. Rodzice zostali aresztowani. Nie przyznali się wtedy do winy. Na dalsze rozstrzygnięcia oczekiwali za kratami, bo kaucji w wysokości dziewięciu milionów dolarów od osoby nikt nie wpłacił.
Autor: akw//kg//kwoj / Źródło: CNN, The Guardian