Do wypadku doszło około godziny 12:20 czasu lokalnego na autostradzie międzystanowej I-90 w pobliżu miejscowości Pembroke, na wschód od Buffalo, gdy pełen ludzi autokar wracał do Nowego Jorku z wycieczki nad wodospad Niagara. Kierowca stracił panowanie nad pojazdem, autokar wypadł z drogi, zaczął dachować i wylądował w rowie przy drodze.
W momencie wypadki autobus jechał z dużą prędkością. W zdarzeniu nie uczestniczył żaden inny pojazd.
Wiele ofiar
Policja stanowa poinformowała, że w wypadku zginęło pięć osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. Wbrew wcześniejszym doniesieniom, wśród ofiar śmiertelnych nie ma dzieci.
Służba transportu medycznego Mercy Flight poinformowała, że jej trzy helikoptery oraz trzy kolejne z innych instytucji przetransportowały poszkodowanych z miejsca katastrofy. Szpitale w regionie przebadały lub udzieliły pomocy ponad 40 osobom. Obrażenia obejmowały urazy głowy i narządów wewnętrznych, złamania rąk i nóg.
Akcja ratunkowa, podczas której służby wydobywały uwięzionych pasażerów z wraku autokaru i udzielały pomocy rannym, trwała przez całe popołudnie.
Część osób w momencie wypadku została wyrzucona z autokaru. Policja podejrzewa, że większość pasażerów nie miała zapiętych pasów bezpieczeństwa - donosi CNN. Stanowe prawo nakazuje zapinanie pasów bezpieczeństwa w autobusach czarterowych wyprodukowanych 28 listopada 2016 roku lub później.
Autokarem podróżowały 52 osoby, w tym kierowca, który przeżył wypadek. Wśród pasażerów byli głównie obywatele Indii, Chin i Filipin. - Kierowca żyje. Pracujemy z nim. Jak sądzimy, wiemy, co się stało i dlaczego stracił panowanie nad pojazdem - oznajmił James O’Callaghan, rzecznik policji stanowej Nowego Jorku., nie podając jednak szczegółów.
Trwa śledztwo w sprawie przyczyn wypadku.
Autorka/Autor: momo/kab
Źródło: CNN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Libby March/Associated Press/East News