Ława przysięgłych sądu stanowego na nowojorskim Manhattanie zakończyła w środę obrady, podczas których miała zdecydować o winie lub niewinności Donalda Trumpa. Chodzi o zarzuty dotyczące zapłacenia aktorce porno Stormy Daniels 130 tysięcy dolarów, by ta nie ujawniła w mediach informacji o ich rzekomym romansie. W czwartek 12 przysięgłych ma powrócić do rozważań nad dowodami i zeznaniami świadków zgromadzonych w trwającym od pięciu tygodni procesie byłego prezydenta USA.
Jak podała w środę późnym wieczorem Agencja Reutera ława przysięgłych zakończyła w tym dniu pierwszy dzień obrad za zamkniętymi drzwiami, nie wydając werdyktu, który zadecydowałby o losie jedynego do tej pory prezydenta USA oskarżonego o przestępstwo.
Pod koniec obrad ławnicy poprosili sędziego Juana Merchana o odczytanie stenogramów zeznań dwóch świadków: Michaela Cohena, byłego prawnika Trumpa oraz byłego wydawcy tabloidu "National Enquirer" Davida Peckera, który wyznał, że próbował zataić historie, które mogły zaszkodzić kandydaturze Trumpa.
12 przysięgłych i sześciu ich zastępców powróci do gmachu sądu w Nowym Jorku w czwartek, aby rozważyć dowody i zeznania świadków, które widzieli i słyszeli podczas pięciotygodniowego procesu - relacjonuje Reuters.
Trzy scenariusze
Korespondent "Faktów" TVN Marcin Wrona zwracał uwagę we wtorkowej relacji dla TVN24 BiS, że "nikt nie wie, jak długo potrwają obrady". - Natomiast wiemy, jakie są możliwe scenariusze. Są trzy - wskazał.
- Scenariusz pierwszy: winny. Wtedy, gdy dwunastu przysięgłych jednomyślnie orzeknie winę Donalda Trumpa - powiedział Wrona.
- Scenariusz drugi: niewinny. Znowu dwunastu przysięgłych musiałoby tutaj być jednomyślnych - podkreślił.
- I scenariusz trzeci, kto wie, czy nie najbardziej prawdopodobny, w którym wystarczy jeden, zaledwie jeden przysięgły, który będzie miał tak zwane uzasadnione wątpliwości co do winy Donalda Trumpa i wtedy ława przysięgłych nie będzie jednomyślna - dodał. Jak powiedział, "to będzie oznaczało, że sprawa trafia do kosza, że ten proces zostaje unieważniony". - Będziemy mieli do czynienia z tak zwaną zawieszoną ławą przysięgłych - mówił Wrona.
Były prezydent USA jest oskarżony w sprawie dotyczącej zapłacenia, za pośrednictwem Michaela Cohena, aktorce porno Stormy Daniels 130 tysięcy dolarów podczas kampanii wyborczej w 2016 roku, by ta nie ujawniła w mediach informacji o ich rzekomym romansie.
Mowy końcowe
We wtorek obrońcy Donalda Trumpa oraz prokuratorzy wygłosili w sądzie stanowym na Manhattanie mowy końcowe.
Prokurator Joshua Steinglass powiedział, że głównym zadaniem ławy przysięgłych jest ocenienie, czy Trump zatuszował płatność na rzecz Daniels w okresie poprzedzającym wybory prezydenckie w 2016 roku.
CZYTAJ WIĘCEJ: "Powiedział do mnie: Totalna katastrofa. Kobiety mnie znienawidzą". Były prawnik Trumpa przed sądem.
Dodał jednak, że ławnicy będą musieli także wziąć pod uwagę szersze obawy polityczne, takie jak możliwość, że Trump i jego sojusznicy, w tym były wydawca "National Enquirer" David Pecker, wpłynęli na wynik wyborów, kontrolując, jakie informacje docierały do wyborców. - Ten plan, obmyślony wówczas przez tych ludzi, mógł być tym, co doprowadziło do wyboru prezydenta Trumpa - powiedział Steinglass.
Prawnik Trumpa Todd Blanche apelował do ławników, by odłożyli na bok swoje osobiste poglądy na temat jego klienta i zamiast tego ustalili, czy prokuratorzy w trakcie tego procesu wystarczająco udowodnili swoje tezy. - Jeśli skupicie się wyłącznie na dowodach, które usłyszeliście na tej sali sądowej, to to będzie bardzo szybka i prosta decyzja: wyrok uniewinniający – powiedział Blanche.
Prawnik przekonywał, że Daniels próbowała wyłudzić pieniądze od Trumpa, grożąc nagłośnieniem w mediach historii o ich rzekomym romansie na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej przed wyborami w listopadzie 2016 roku.
Trump zaprzecza wszelkim nadużyciom i twierdzi, że nigdy nie uprawiał seksu z Daniels.
Prokurator Steinglass stwierdził, że nie jest istotne, czy Daniels próbowała wyłudzić pieniądze od Trumpa. Argumentował, że złamał on prawo, ponieważ ukrył dowody na to, że jego adwokat Michael Cohen zapłacił Daniels 130 tysięcy dolarów za milczenie. - Nie możesz popełniać oszustw wyborczych ani fałszować dokumentacji biznesowej, ponieważ uważasz, że jesteś ofiarą - podkreślił.
O co oskarżony jest Trump
Prokuratura zarzuca Trumpowi, że starał się nielegalnie ukryć te wydatki, jako zapłatę za usługi prawne swojemu ówczesnemu prawnikowi Michaelowi Cohenowi, który pośredniczył w transakcji. Grozi za to kara do 20 lat pozbawienia wolności, choć większość ekspertów nie spodziewa się kary więzienia w razie skazania byłego prezydenta. Sam Cohen został skazany m.in. w tej sprawie w 2018 r. i spędził za kratkami trzy lata.
Proces w Nowym Jorku jest jednym z czterech, w których prokuratorzy postawili mu zarzuty karne. Prawdopodobnie będzie jednak jedynym, który zakończy się przed listopadowymi wyborami. Jeśli Trump je wygra, będzie mógł polecić wycofanie zarzutów przeciwko sobie w sprawach dotyczących nielegalnego przetrzymywania tajnych dokumentów oraz prób nielegalnego utrzymania się przy władzy. Wciąż będą nad nim jednak ciążyć zarzuty prokuratury stanowej w Georgii, która oskarżyła go o prowadzenie grupy przestępczej mającej na celu pozostanie przy władzy mimo przegranych wyborów 2020 roku.
Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: THE WASHINGTON POST/PAP/EPA