Wiele wskazuje na to, że 35-letnia córka Donalda Trumpa, Ivanka, pozostanie jego wpływowym doradcą także po zaprzysiężeniu miliardera na prezydenta USA. W poniedziałek zainicjowała spotkanie ojca z wiceprezydentem Alem Gore'em w sprawie ocieplenia klimatu.
Jak podał w poniedziałek CNN, Ivanka i jej mąż Jared Kushner, którzy mieszkają w Nowym Jorku, poszukują domu w Waszyngtonie. Najwyraźniej po to, by móc być bliżej Donalda Trumpa po jego zaprzysiężeniu 20 stycznia na 45. prezydenta USA. Według komentatorów Ivanka może być najbardziej wpływową "pierwszą córką" w historii USA, a przynajmniej od czasu bardzo popularnej Alice Roosevelt Longworth.
Oczekuje się, że przynajmniej w pierwszych miesiącach prezydentury Ivanka będzie pełnić rolę zarezerwowaną zazwyczaj dla pierwszych dam. Żona miliardera, Melania, zapowiedziała bowiem, że nie przeprowadzi się w styczniu do Białego Domu. Chce pozostać w Nowym Jorku aż do zakończenia roku szkolnego ich 10-letniego syna Barrona.
Doradczyni Trumpa
Donald Trump nigdy nie ukrywał, jak bardzo liczy się ze zdaniem starszej córki. Świetnie wykształcona w Wharton School of Business, jednej z najlepszych szkół biznesu na świecie, Ivanka jest wiceprezesem ds. zakupów i rozwoju w Trump Organization. Z sukcesem prowadzi też własną firmę produkującą biżuterię.
Podczas kampanii była oficjalnym doradcą ojca ds. polityki wewnętrznej, a także współautorem jego planu pomocy rodzinom i kobietom. Była u jego boku podczas najważniejszych momentów kampanii. To ona zapowiedziała jego wystąpienie, gdy przyjmował nominację Partii Republikańskiej na prezydenta na lipcowej konwencji GOP w Cleveland. Sama też wygłosiła w Cleveland przemówienie, w którym mówiła o sprawach, które zwykle leżą na sercu demokratom: równouprawnieniu kobiet i mężczyzn, a zwłaszcza w kwestii płac oraz prawach do urlopów rodzicielskich.
Swą silną pozycję utrzymała także po wyborach. Jest doradcą politycznym Trumpa i członkiem jego zespołu ds. przejęcia administracji. Towarzyszyła ojcu podczas spotkań z kandydatami na ministerialne stanowiska, a także z ważnymi osobistościami zagranicznymi, w tym premierem Japonii i prezydentem Argentyny.
Prawa ręka ojca
"New York Times" poinformował, że gdy liderka mniejszości demokratów w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi zatelefonowała do Trumpa tuż po wyborach 8 listopada, to Trump rozmawiał z nią o różnych sprawach, w tym infrastrukturze, ale przekazał słuchawkę Ivance, gdy Pelosi podniosła kwestię kobiet.
W poniedziałek Ivanka po raz kolejny dała dowód swej silnej pozycji. Zorganizowała spotkanie ojca w Trump Tower w Nowym Jorku z byłym wiceprezydentem Alem Gore'em, laureatem pokojowej Nagrody Nobla za zaangażowanie na rzecz walki z globalnym ociepleniem.
Było to o tyle niezwykłe spotkanie, że Trump - jak wynika z tego, co mówił do tej pory - nie przejmował się za bardzo zmianami klimatu, nazywając "oszustwem" twierdzenie, że zmiany klimatu są spowodowane przez człowieka. Podczas kampanii obiecywał, że jeśli zostanie prezydentem, to anuluje dekrety i regulacje prezydenta Baracka Obamy, mające służyć walce z ociepleniem klimatu.
Miała przejąć biznes po ojcu
Magazyn "Politico" już kilka dni temu pisał, że Ivanka u boku ojca prezydenta chce zaangażować się w sprawy, o które zwykle zabiega lewica, jak właśnie ocieplenie klimatu. Jak podał "New York Times", niedawno spotkała się z aktorem Leonardo DiCaprio, który wręczył jej kopię swojego filmu dokumentalnego właśnie o zmianach klimatu.
Nie brakuje jednak opinii, że silna rola Ivanki u boku prezydenta grozi potencjalnym konfliktem interesów, bo to na nią i jej dwóch braci Trump obiecał przepisać swoje biznesy, w tym międzynarodową sieć hoteli. Firmy podległe konglomeratowi Trump Organization prowadzą interesy w co najmniej 18 krajach na różnych kontynentach. Eksperci wyrażali obawy, że zagraniczne inwestycje Trumpa - nawet jeśli będą zarządzane przez jego dzieci - mogą rzutować na sposób prowadzenia przez niego polityki zagranicznej.
- Będziemy mieć do czynienia z konfliktem interesów, jeśli [Ivanka - red.] będzie uczestniczyć w podejmowaniu decyzji lub pełnić funkcję doradczą - oceniła w "Politico" ekspertka ds. pierwszych dam Katherine Jellison. - Jeśli miałaby tylko odgrywać rolę gospodyni Białego Domu, wówczas problem nie byłby tak wyraźny.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP