Donald Trump z kolejnymi zarzutami. Chodzi o próby ingerowania w wynik wyborów w stanie Georgia

Źródło:
BBC, Reuters, PAP

Były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump został oskarżony o próbę odwrócenia wyniku wyborów w stanie Georgia w 2020 roku. Wielka ława przysięgłych w hrabstwie Fulton zagłosowała za postawieniem zarzutów także 18 innym osobom z bliskiego otoczenia Trumpa. To czwarty akt oskarżenia wobec byłego prezydenta USA w tym roku. 

Jak wynika z opublikowanego dokumentu, byłemu prezydentowi postawiono 13 zarzutów, w tym o złamanie przepisów ustawy o przestępczości zorganizowanej, zmowę w celu dokonania fałszerstwa, poświadczanie nieprawdy oraz nakłanianie stanowych urzędników do złamania przysięgi. Obok Trumpa w akcie oskarżenia wymieniono 18 innych osób, w tym jego byłego prawnika i byłego burmistrza Nowego Jorku Rudy'ego Giulianiego, byłego szefa personelu Białego Domu Marka Meadowsa i architekta strategii odwrócenia wyników wyborów Johna Eastmana.

"Trump i inni pozwani nie przyjęli, że Trump przegrał i w pełni świadomie, i z własnej woli dołączyli do zmowy, by w bezprawny sposób zmienić rezultat wyborów na korzyść Trumpa" - czytamy w opublikowanym dokumencie. Według śledczych, pozwani, razem z 30 wspólnikami, którzy nie otrzymali zarzutów, stanowili "organizację przestępczą zaangażowaną w różne powiązane przestępcze działania, w tym fałszywe oświadczenia i pisma, podszywanie się pod urzędnika publicznego, fałszerstwa, składanie fałszywych dokumentów, wpływanie na świadków, kradzież komputerową, włamanie komputerowe, komputerową inwazję prywatności, zmowę w celu oszukania stanu, kradzież i kłamstwa pod przysięgą".

W dokumencie opisano szeroko zakrojone działania grupy nastawione na odwrócenie wyniku wyborów, w tym naciski na przedstawicieli władz w Georgii i innych stanach i zorganizowanie głosowania "fałszywych elektorów", których głosy miały być według planu zaakceptowane przez Kongres jako prawowite głosy elektorów z Georgii. Część z osób została też oskarżona o włamanie się - z pomocą lokalnych urzędników - do sieci hrabstwa Coffee i uzyskanie dostępu do oprogramowania maszyn do głosowania i innych wrażliwych danych, w tym samych głosów. Akcja miała na celu wykrycie rzekomych fałszerstw wyborczych, które nigdy się nie potwierdziły. Dokument wspomina m.in. o rozmowach telefonicznych Trumpa z czołowymi urzędnikami Georgii, w których nakłaniał ich do uznania jego zwycięstwa oraz o zabiegach, by - mimo braku dowodów - urzędnicy departamentu sprawiedliwości, jak mówił Trump: "po prostu powiedzieli, że wybory są sfałszowane i zostawili resztę mnie i republikańskim kongresmenom".

- Georgia, jak każdy stan, ma prawa, które pozwalają tym, którzy uważają, że wyniki wyborów są nieprawidłowe, by je kontestować (...) Zarzuty mówią, że zamiast podporządkować się prawu Georgii, pozwani zaangażowali się w przestępcze przedsięwzięcie, aby odwrócić wyniki wyborów prezydenckich w Georgii - powiedziała podczas konferencji prasowej prokuratora generalna hrabstwa Fulton, demokratka Fani Willis. Jak dodała, wszyscy pozwani mają czas do 25 sierpnia, by oddać się w ręce stanowego wymiaru sprawiedliwości. Dodała też, że będzie wnioskować o rozpoczęcie procesu Trumpa i wspólników w ciągu najbliższych 6 miesięcy, choć zaznaczyła, że decyzja w tej sprawie należy do sędziego.

Zarzuty są wynikiem ponad dwuletniego śledztwa prokuratury stanowej w związku z naciskami Trumpa na odwrócenie wyników wyborów. W wielu punktach zarzuty wobec Trumpa zbiegają się z tymi, które usłyszał w sądzie federalnym w Waszyngtonie, gdzie w sierpniu również został oskarżony o szersze nielegalne próby utrzymania się u władzy mimo przegranych wyborów.

Akt oskarżenia przedwcześnie na stronie sądu

Jeszcze przed ogłoszeniem aktu oskarżenia na stronie sądu hrabstwa Fulton w Georgii pojawił się dokument wymieniający 12 zarzutów wobec byłego prezydenta w sprawie zatytułowanej "stan Georgia przeciwko Donaldowi Trumpowi". Niedługo potem usunięto go ze strony sądu. Według zdjęcia opublikowanego przez agencję Reutera, dokument wymieniał m.in. zarzut złamania przepisów prawa o przestępczości zorganizowanej (RICO), zmowę w celu dokonania fałszerstwa oraz nakłanianie stanowych urzędników o złamanie przysięgi.

Sąd zaprzeczył, by były to oficjalne zarzuty i określił je "fikcyjnym dokumentem". Mimo to, prawnicy byłego prezydenta ostro skrytykowali prokuraturę za przedwczesne zarzuty. "Oświadczenia świadków przez wielką ławą przysięgłych nawet się jeszcze nie skończyły - ale jest jasne, że prokurator okręgowa już zdecydowała, jak ta sprawa się zakończy" - powiedzieli w oświadczeniu prawnicy Drew Findling i Jennifer Little.

Sztab Trumpa odrzuca oskarżenia

Donald Trump utrzymuje, że dochodzenie przeciwko niemu, które prowadziła demokratka, było motywowane politycznie. W oświadczeniu sztabu wyborczego Trumpa oceniono, że "nieprawdziwe akta oskarżenia" mają zakłócić proces wyborczy, w którym "wiodącą rolę" wiedzie kampania byłego prezydenta.

"Najnowsze skoordynowane uderzenie, wymierzone przez stronniczego prokuratora z głównie demokratycznej jurysdykcji to nie tylko zdrada zaufania narodu amerykańskiego, ale także ujawnienie prawdziwych motywacji stojących za tymi sfabrykowanymi oskarżeniami" - napisano.

"Można to nazwać ingerencją wyborczą lub manipulacją wyborami - to niebezpieczne starania klasy rządzącej, by stłamsić wybór ludu" - wskazano w oświadczeniu.

Problemy prawne Donalda Trumpa

Najnowsze oskarżenie wobec Trumpa jest czwartym, które były prezydent i lider republikańskiego wyścigu o prezydencką nominację usłyszał w tym roku. W pierwszej sprawie, prowadzonej w Nowym Jorku, usłyszał 31 zarzutów fałszowania dokumentacji biznesowej w związku z ukrywaniem zapłaty za milczenie aktorce porno Stormy Daniels na temat ich rzekomych intymnych spotkań.

W drugiej sprawie na Trumpie ciąży 40 zarzutów dotyczących nielegalnego przetrzymywania dokumentów zawierających tajemnice państwowe dotyczące bezpieczeństwa narodowego oraz utrudniania śledztwa.

Na początku sierpnia Trump w sądzie federalnym w Waszyngtonie usłyszał cztery zarzuty związane ze staraniami i działaniem w zmowie ze swoimi prawnikami i byłym urzędnikiem departamentu sprawiedliwości, by nielegalnie utrzymać się u władzy mimo przegranych wyborów prezydenckich w 2020 roku.

Proces w Nowym Jorku ma rozpocząć się w marcu 2024 roku, zaś na Florydzie - w maju. W obydwu przypadkach będzie to w trakcie republikańskich prawyborów, które mają wyłonić kandydata partii w listopadowych wyborach prezydenckich.

Jak pisze portal Politico, zarzuty stanowe z Georgii mogą okazać się najbardziej kłopotliwe dla Trumpa, zarówno ze względu na użycie przepisów o przestępczości zorganizowanej, jak i faktu, że nawet jeśli wygra on przyszłoroczne wybory prezydenckie, nie będzie w stanie sam się ułaskawić lub polecić prokuraturze wycofanie zarzutów. To możliwe jest tylko w sprawach federalnych.

Donald Trump jest pierwszym w historii byłym prezydentem USA, któremu postawiono zarzuty karne.

Autorka/Autor:ft / prpb

Źródło: BBC, Reuters, PAP