Stany Zjednoczone "są gotowe do naprzemiennej współpracy lub konfrontacji" z Pekinem

Źródło:
PAP

Ton rozmowom w Anchorage na Alasce nadawały wzajemne oskarżenia - ocenia New York Times. Choć po zakończeniu amerykańsko-chińskiego spotkania na najwyższym szczeblu sekretarz stanu USA przyznał, że w niektórych sprawach interesy Waszyngtonu i Pekinu "są zbieżne". Wśród nich wymienił Iran, Koreę Północną, Afganistan oraz kwestie klimatyczne.

Wysocy rangą dyplomaci z USA i Chin spotkali się twarzą w twarz po raz pierwszy, odkąd władzę w Waszyngtonie objęła administracja prezydenta Joe Bidena. Od samego początku atmosfera rozmów była nerwowa, dialog nie przyniósł przełomu w wyjątkowo napiętych relacjach obu mocarstw.

Protekcjonalne podejście

"NYT" zauważa, że przed szczytem "amerykańscy urzędnicy przewidywali, że dyskusje nie pójdą dobrze". "Mieli rację: tradycyjne kilka minut powitania i uwag przekształciło się w ponad godzinę publicznych potyczek słownych, potwierdzając oczekiwany konfrontacyjny ton między geopolitycznymi rywalami" - relacjonuje dziennik. Strony wzajemnie oskarżały się o łamanie uzgodnionego protokołu.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

- Główny dyplomata Komunistycznej Partii Chin Yang Jiechi oskarżył Stany Zjednoczone o protekcjonalne podejście do rozmów i ocenił, że delegacja amerykańska nie ma prawa oskarżać Pekinu o łamanie praw człowieka ani wygłaszać wykładów na temat zalet demokracji - przekazuje "NYT". - Stwierdził, że Stany Zjednoczone powinny naprawić własne, głęboko zakorzenione problemy, wskazując na położenie Afroamerykanów.

W ocenie "NYT" sekretarz stanu Antony Blinken "początkowo wydawał się zaskoczony". Szef dyplomacji USA rozpoczął rozmowy od zapewnienia, że jego celem jest "wspieranie interesów Stanów Zjednoczonych i wzmacnianie międzynarodowego porządku opartego na zasadach". "Alternatywą dla porządku opartego na zasadach jest świat, w którym rządzi siła, a zwycięzcy biorą wszystko. A to byłby znacznie bardziej brutalny i niestabilny świat dla nas wszystkich" - powiedział Blinken.

Zbieżne interesy

Źródło "NYT" przekazało, że dyskusja "ostygła po wyjściu dziennikarzy z sali i zaowocowała merytoryczną rozmową, która trwała znacznie dłużej niż pierwotnie planowano". Po zakończeniu szczytu Blinken poinformował, że w niektórych sprawach interesy Waszyngtonu i Pekinu "są zbieżne". Wśród nich wymienił Iran, Koreę Północną, Afganistan oraz kwestie klimatyczne.

"NYT" ocenia, że nowa polityka Waszyngtonu wobec ChRL "opiera się w dużej mierze na konkurencji - gospodarczej i dyplomatycznej". Stany Zjednoczone "są jednak gotowe do naprzemiennej współpracy lub konfrontacji z Pekinem, gdy zajdzie taka potrzeba". "Rozmowy w Anchorage miały na celu ustalenie punktów odniesienia dla tego podejścia" - twierdzi nowojorski dziennik.

Autorka/Autor:dg/kab

Źródło: PAP