Unia Europejska w poniedziałek ostatecznie zgodziła się na rozpoczęcie rozmów akcesyjnych z Islandią. Władze w Reykjawiku liczą na dołączenie do UE w ciągu dwóch lat. Jednak nowy kandydat może napotkać opór miedzy innymi Wielkiej Brytanii i Holandii, których obywatel stracili oszczędności po upadku systemu bankowego Islandii.
Wyspa gejzerów i wulkanów już spełnia wiele kryteriów przyjęcia do Wspólnoty. Między innymi należy do Strefy Schengen, Europejskiego Obszaru Gospodarczego i wprowadziła już w życie około 2/3 wymaganego prawodawstwa unijnego.
Główny problem - banki
Za Islandią nadal ciągnie się jednak problem zobowiązań powstałych po upadku banku Icesave w 2008 roku, podczas pierwszej fali kryzysu. Brytyjczycy i Holendrzy domagają się od władz w Reykjawiku, aby zwróciły ich obywatelom miliardy euro, które przepadły wraz z upadającym bankiem.
Islandia nie chce tego uczynić, ponieważ budżet małego kraju nie jest w stanie udźwignąć takiego ciężaru. Rząd wsparli obywatele, którzy w powszechnym referendum zdecydowanie odrzucili ideę spłaty przez państwo długów prywatnego banku.
Spór o pieniądze znacząco zmniejszył na wyspie szeregi zwolenników akcesji do UE. W badaniu przeprowadzonym w czerwcu, aż 60 procent ankietowanych chciałoby wycofania wniosku o akcesję.
Nie tylko finanse
Inne obszary sporne to głównie rybołówstwo i kwestia połowu wielorybów. Wchodząc do Unii, Islandia musiałaby otworzyć swoje cenne łowiska dla rybaków z innych państw, czego obecnie jak ognia unika.
Unijne prawo zabrania również polowania na wieloryby, czym ciągle w ograniczonym stopniu zajmują się mieszkańcy wyspy.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia