Ukraińskie MSW: czystki w szeregach milicji będą trwały

[object Object]
W obwodzie ługańskim stacjonuje kilka batalionów MSW. W walkach najbardziej zasłużył się Ajdar Batalion Ajdar
wideo 2/24

- Konflikt z batalionem Tornado został wyczerpany. Decyduje się sprawa przeformowania jednostki – powiedział zastępca szefa ukraińskiego MSW Serhij Jarowoj. Wcześniej specnaz MSW miał przypuścić szturm na bazę rozwiązanego batalionu milicyjnego. Dochodzenie dotyczy ciężkich przestępstw, jakich dopuścić mieli się milicjanci. Aresztowano ich dowódcę i kilka innych osób. Sprawa nie jest jednak jednoznaczna. Tornado mogło się narazić zwierzchnikom robiącym nielegalne interesy z rebeliantami.

Szef MSW Arsen Awakow napisał na Facebooku, że "milicjanci z batalionu Tornado współpracują z władzami w Kijowie i wykonują rozkazy".

Podkreślił, że potwierdzili to wysłannicy, którzy przybyli do bazy Tornada w obwodzie ługańskim.

Arsen Awakow relacjonował, że "został wyczerpany konflikt batalionu z prokuraturą wojskową".

"Czystki w szeregach milicji będą jednak trwały. To dotyczy także Tornado. Uczciwi żołnierze, którzy walczyli heroicznie pod Iłowajskiem i Stanicą Ługańską będą pełnić służbę nadal, w innych oddziałach" - napisał szef ukraińskiego MSW.

"Działania śledcze"

Wcześniej przedstawiciel resortu spraw wewnętrznych Artem Szewczenko powiedział, że "planowane jest przeprowadzenie w miejscu stacjonowania Tornada "działań śledczych".

"Szturmu szkoły w Lisiczańsku, gdzie znajdują się członkowie batalionu MSW Tornado (wcześniej media ukraińskie mylnie podawały, że w Siewierodoniecku), nie będzie" - poinformował.

"Do swoich nikt nie będzie strzelał" - napisał Szewczenko na Facebooku.

Wcześniej przez kilkadziesiąt godzin istniało ogromne ryzyko wybuchu walk - członkowie batalionu nie zamierzali się poddać. Zestrzelili nawet drona sił MSW, które otoczyły bazę.

Jednostki formalnie już nie ma. Została rozkazem ministra spraw wewnętrznych rozformowana. Arsen Awakow podjął taką decyzję po ogłoszeniu przez prokuraturę szeregu ciężkich zarzutów kryminalnych wobec członków batalionu i aresztowaniu kilku jego członków z dowódcą na czele.

"Jesteśmy do odstrzału"

Napięcie wokół bazy w Lisiczańsku wyraźnie zmalało późnym wieczorem w czwartek, po wywiadzie, jakiego telewizji Espreso udzielił zastępca dowódcy Tornada Mykoła Cukur. Komentował on oświadczenie zastępcy prokuratora generalnego, głównego prokuratora wojskowego Anatolija Matiosa odnośnie "zabarykadowania bazy".

Nie zabarykadowaliśmy się, to nasza państwowa działalność. Jesteśmy pododdziałem zmilitaryzowanym, więc przez całą dobę służbę ma zbrojny posterunek. Patrol stale patroluje terytorium. Wszystkie nasze nazwiska mają separatyści - jesteśmy "do odstrzału", dlatego pilnujemy bardzo środków bezpieczeństwa. Mykoła Cukur, p.o. dowódcy Tornada

- Nie zabarykadowaliśmy się, to nasza państwowa działalność. Jesteśmy pododdziałem zmilitaryzowanym, więc przez całą dobę służbę ma zbrojny posterunek. Patrol stale patroluje terytorium. Wszystkie nasze nazwiska mają separatyści - jesteśmy "do odstrzału", dlatego pilnujemy bardzo środków bezpieczeństwa - powiedział Cukur, dodając, że członkowie batalionu gotowi byli wypełniać rozkazy ministra Arsena Awakowa.

Cukur zapewnił, że jego oddział jest gotowy współpracować ze śledztwem, ale na "uczciwych warunkach". Stwierdził, że zatrzymano więcej członków Tornada, niż się oficjalnie podaje. - Zadzwoniła już do mnie matka jednego z nich, powiedziała, że syna porwali i wiozą w stronę Charkowa. Zadzwoniłem do Matiosa (głównego prokuratora wojskowego - red.), mówi, że potem wyjaśnimy. No to mu powiedziałem, że dopóki tego nie wyjaśnimy, to nie wiem, co oni chcą robić w naszej bazie - powiedział Cukur.

Tornado stawia swoje warunki. - Żądamy dopuszczenia adwokatów do naszego dowódcy. Wiemy też, że dwóch naszych ludzi zaginęło bez wieści po zatrzymaniu przez milicję, nie ma ich na żadnej liście. Niech odpowiedzią, gdzie oni są - dodał Cukur. Członkowie batalionu czekają w swojej bazie na rozmowy z przedstawicielami MSW i propozycje dalszej służby w szeregach milicji.

Władze: to grupa przestępcza

Wcześniej w czwartek szef MSW Arsen Awakow potwierdził wcześniejsze informacje prokuratora Anatolija Matiosa, że na terenie obwodu ługańskiego zatrzymano i aresztowano tymczasowo osiem osób, w tym siedmiu członków batalionu Tornado.

- Zarzuca im się m.in bezprawne pozbawienie wolności i porwania lokalnych mieszkańców, ich torturowanie, zabójstwa i szereg innych ciężkich przestępstw - powiedział Awakow. Według władz na czele przestępczej grupy stał dowódca Tornada Rusłan Oniszczenko. Szef MSW podpisał rozkaz o rozformowaniu jednostki.

Główny prokurator wojskowy Anatolij Matios poinformował, że prokuratura śledztwo w tej sprawie prowadzi już od marca br. Zarzuty stawiane członkom Tornada to najpoważniejsza tego typu sprawa w historii prowadzenia operacji antyterrorystycznej (ATO) w Donbasie. Ukraińskie media zwracają jednak uwagę, że sytuacja nie jest wcale tak jednoznaczna, jak w wersji prokuratury i MSW.

Narazili się zwierzchnikom

Portal Inforesist zwraca uwagę na chronologię zdarzeń.

17 czerwca batalion Tornado zablokował wagony z węglem dla Kombinatu Metalurgicznego w Ałczewsku - a więc zakładów znajdujących się na terenie kontrolowanym przez rebeliantów. Jeszcze tego samego dnia wieczorem pojawiła się informacja o zatrzymaniu Oniszczenki i towarzyszy.

Członkowie Tornada twierdzą, że padli ofiarą zemsty naczelnika milicji w obwodzie ługańskim Anatolija Naumienki, z którym są od dawna w konflikcie. Przypominają, że gdy pod koniec maja w jednej z telewizji zastępca dowódcy batalionu Mykoła Cukur oskarżył Naumienkę o zapewnianie ochrony przemytowi i nielegalnemu handlowi z rebeliantami, z czego czerpie wielki zyski, już następnego dnia ktoś spalił dom Cukurowi.

Podobnie jest teraz - zauważa Inforesist. Tornado miesza się w transport węgla na tereny okupowane i niemal natychmiast następuje reakcja.

Autor: tas//gak / Źródło: InfoResist, Ukraińska Prawda, censor.net

Tagi:
Raporty: