"Masowe bunty mężczyzn przymusowo wcielanych do rosyjskiego wojska"

Źródło:
PAP
Żołnierze z Donieckiej Republiki Ludowej wbrew obietnicom mieli trafić na front. Nagrali odezwę do przywódcy [24.05.2022]
Żołnierze z Donieckiej Republiki Ludowej wbrew obietnicom mieli trafić na front. Nagrali odezwę do przywódcy [24.05.2022]t.me/kazansky2017
wideo 2/22
Żołnierze z Donieckiej Republiki Ludowej wbrew obietnicom mieli trafić na front. Nagrali odezwę do przywódcy [24.05.2022]t.me/kazansky2017

Wielu żołnierzy z kontrolowanych przez Moskwę "republik ludowych" na wschodzie Ukrainy, którzy zostali przymusowo wcieleni do rosyjskiej armii, złożyło broń i odmówiło walki - napisała w mediach społecznościowych ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa. Ci ludzie - jak dodała "nie chcą stać się 'mięsem armatnim'". Z kolei Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), powołując się na podsłuchaną rozmowę jednego z rosyjskich żołnierzy, podała, że wojskowi, którzy zawarli 90-dniowe kontrakty na udział w "operacji specjalnej", chcą z końcem maja zwolnić się ze służby i wrócić do domu.

"Na terytorium tak zwanych republik ludowych mają miejsce masowe bunty mężczyzn, przymusowo wcielanych do rosyjskiego wojska" - poinformowała ukraińska rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa za pośrednictwem Facebooka.

Ci ludzie - dodała "nie chcą stać się 'mięsem armatnim'. Dlatego organizowane są protesty poborowych i ich żon przeciwko lokalnym 'władzom'" - poinformowała, powołując się na kontakty wśród donieckich i ługańskich obrońców praw człowieka.

Jak podkreśliła rzeczniczka, odnotowano już nawet przypadki incydentów z użyciem broni pomiędzy przymusowo mobilizowanymi mieszkańcami Donbasu i rosyjskimi żołnierzami. "Tak zwana 'prokuratura wojskowa' Donieckiej Republiki Ludowej rozpędziła protestujących, ale to tylko zaostrzyło sytuację" - dodała ukraińska RPO.

Przechwycona rozmowa rosyjskiego żołnierza

Wielu rosyjskich żołnierzy zawarło kontrakty dotyczące udziału w 90-dniowej "operacji specjalnej" na Ukrainie, dlatego wojskowi oczekują na koniec maja, by czym prędzej zwolnić się ze służby i wrócić do domu - poinformowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), która opublikowała w internecie kolejną przechwyconą rozmowę najeźdźców.

"Mam wszystkiego dość. Krótko mówiąc, powiedzieli nam, że nie mamy co liczyć na żadne zastępstwo. Nikt nie chce przyjeżdżać na Ukrainę, żeby tutaj walczyć. Myślę sobie - chrzanić to, dosłużę te trzy miesiące [do końca maja - przyp. red.], a potem będę musiał jakoś się stąd wyrwać. Poszukam czegoś w 'cywilu'. Świat nie kończy się na armii, prawda?" - opowiada rosyjski wojskowy swojemu znajomemu w kraju.

Żołnierz wspomina, że władze na Kremlu podejmują różnego rodzaju propagandowe wysiłki, by podnieść morale formacji walczących na Ukrainie. "Przyjeżdżają i agitują na wszelkie możliwe sposoby. Mówią: 'młodsze klasy szkolne piszą do was listy; jeśli ty wyjedziesz, kto tu zostanie?'. Straszą, że nam zaszkodzą i odnotują to w naszych aktach osobowych, jeśli zwolnimy się ze służby. Jeszcze nikogo to jednak nie powstrzymało" - relacjonował uczestnik inwazji na sąsiedni kraj.

Niewyszkoleni, ze słabym ekwipunkiem

W piątek SBU przekazała doniesienia o buntach wśród rosyjskich żołnierzy, którzy mają odmawiać udziału w walkach na wschodzie Ukrainy. "Znów bunt! Z tego, co wiem, pełny skład osobowy. Praktycznie wszyscy!" - alarmował wojskowy w rozmowie ze swoim dowódcą.

Od 24 lutego, czyli początku inwazji Rosji na sąsiedni kraj, pojawiają się doniesienia o słabym poziomie wyszkolenia, przestarzałym ekwipunku i bardzo niskim morale żołnierzy z tak zwanych republik ludowych, którzy często są posyłani na pierwszą linię frontu i masowo giną na polu walki. Ukraińskie władze cywilne i wojskowe przekazywały między innymi informacje, że wiele przymusowo zmobilizowanych osób nigdy wcześniej nie służyło w armii.

Autorka/Autor:ads//now

Źródło: PAP