W Kijowie słychać było w czwartek wieczorem dziesiątki wystrzałów z dział przeciwlotniczych. Szef Kijowskiej Miejskiej Administracji Wojskowej Serhij Popko oświadczył, że nad stolicą "dostrzeżony został bezzałogowy statek powietrzny", który zestrzelono. Ukraińskie siły powietrzne podały później, że "podczas planowanego lotu w obwodzie kijowskim utracono kontrolę nad dronem Baykartar TV2". Wyjaśniono, że "niekontrolowany lot" maszyny "mógł doprowadzić do niepożądanych konsekwencji", dlatego zniszczono ją.
W czwartek wieczorem w centralnych dzielnicach Kijowa słychać było dziesiątki wystrzałów z dział przeciwlotniczych i karabinów maszynowych, na niebie widoczne były rakiety lecące w kierunku wrogiego celu. Głośne eksplozje rozległy się nad siedzibą placówki Polskiej Agencji Prasowej w Kijowie krótko po ogłoszeniu półgodzinnego alarmu powietrznego o godzinie 20 (19 w Polsce). Trwały nieprzerwanie przez około 15 minut.
Kijowska Miejska Administracja Wojskowa potwierdziła, że nad miastem działa obrona powietrzna.
Szef Kijowskiej Miejskiej Administracji Wojskowej Serhij Popko oświadczył na Telegramie, że "podczas ostatniego alarmu nad Kijowem dostrzeżony został bezzałogowy statek powietrzny".
"Siły obrony powietrznej zestrzeliły obiekt. Na razie nie ma informacji o poszkodowanych czy uszkodzeniach budynków mieszkalnych bądź infrastruktury. Informacje są aktualizowane" - dodał.
Siły powietrzne: podczas planowanego lotu w obwodzie kijowskim utracono kontrolę nad dronem Baykartar
Później siły powietrzne Ukrainy poinformowały, że "4 maja około godziny 20 podczas planowanego lotu w obwodzie kijowskim utracono kontrolę nad dronem Baykartar TV2".
"Ponieważ niekontrolowany lot drona po niebie nad stolicą mógł doprowadzić do niepożądanych konsekwencji, podjęto decyzję o użyciu mobilnych grup ogniowych. Cel został zniszczony" - dodano.
W oświadczeniu napisano, że dron prawdopodobnie uległ awarii technicznej. Przekazano też, że w wyniku działań bojowych i upadku odłamków drona nie ma ofiar ani poszkodowanych.
Ukraińska deputowana Łesia Wasylenko napisała, że nad jej domem przeleciał "rosyjski dron". Opublikowała też dwa nagrania, na których widać wrogie cele. "Rosyjski dron przeleciał tuż nad moim domem, stacją metra, gdzie schronili się ludzie, w końcu (został – red.) zestrzelony nad centralnym centrum handlowym" – czytamy w jej wpisie.
O tym, jak wydarzenia te wyglądały oczami mieszkańców miasta, mówił około godziny 21 na antenie TVN24 Marian Prysiażniuk, producent telewizyjny i wolontariusz w ukraińskiej armii. - Atak na szczęście już się skończył, może jakoś z godzinę temu - przekazał.
Zaznaczył, że ataki na Kijów trwają przez ostatnie trzy dni i noce "bez przerwy". - Wczoraj o trzeciej w nocy obudziłem się, bo akurat na mojej dzielnicy spadły dwa rosyjskie drony zestrzelone przez ukraińską tarczę przeciwlotniczą - powiedział. - Pobiegłem do metra, mam 15 minut ze swojego domu i to jest zawsze dla mnie 15 minut strachu. Bo jak włączy się alarm, to nie wiadomo, czy to jest dron, czy to jest rosyjska rakieta. Dobrze, żeby w ciągu pięciu minut gdzieś się schować - wyjaśniał.
Odnosząc się do wieczornego czwartkowego ataku, wspominał, że alarm włączył się akurat, kiedy wrócił z pracy do domu. - Chciałem go zignorować, bo byłem bardzo zmęczony, myślałem, że nic nie będzie. Wyłączył się i za parę minut włączył się kolejny. Potem usłyszałem wybuchy - relacjonował.
- Wyszedłem na ulicę i był dym. Widziałem daleko dym - kontynuował Prysiażniuk, dodając, że biegł wtedy bardzo szybko do metra. - Cała ta stacja metra, gdzie mieszkam, była przepełniona ludźmi, dziećmi, zwierzętami domowymi, żołnierzami. Wtedy spędziłem w metrze z 25 minut, dopóki alarm nie został odwołany. Dopiero potem dowiedziałem się, co się stało - mówił rozmówca TVN24. Jak poinformował, ukraińska obrona zestrzeliła nad głównym placem w mieście dron.
ZOBACZ TAKŻE: Wojna w Ukrainie. Relacja tvn24.pl >>
"W centrum zazwyczaj nie słychać tylu eksplozji"
Ludzie w centrum Kijowa, z którymi rozmawiała Polska Agencja Prasowa tuż po alarmie, byli zdziwieni liczbą wystrzałów tego wieczora. - W centrum zazwyczaj nie słychać tylu eksplozji, bo rosyjskie rakiety są strącane na przedmieściach - powiedziała pracownica salonu kosmetycznego.
- Myślałam, że skończy się jak zwykle - jednym albo dwoma wybuchami, ale ich było tyle, że naprawdę się przestraszyłam – dodała jej koleżanka.
Kliczko: Fragmenty drona spadły na budynek, wybuchł pożar. Nikt nie zgłosił się do medyków
Burmistrz Kijowa Witalij Kliczko poinformował, że odłamki drona spadły w Rejonie Sołomiańskim. Dzielnica ta graniczy z Rejonem Peczerskim, gdzie mieszczą się siedziby instytucji rządowych, w tym najwyższych władz państwa.
"Wybuch i pożar w Rejonie Sołomiańskim. Najprawdopodobniej trafienie odłamkami drona. Wszystkie służby zmierzają na miejsce" – napisał w Telegramie. Kliczko uściślił następnie, że fragmenty zestrzelonej maszyny spadły na 4-kondygnacyjny budynek niemieszkalny, wywołując pożar. "Dotychczas nikt nie zgłosił się z prośbą o pomoc do" – napisał burmistrz.
W mediach społecznościowych opublikowano wideo z zestrzelenia drona, który został zniszczony nad Rejonem Peczerskim. Film został wykonany z Placu Niepodległości w centrum Kijowa. Bezzałogowiec przelatuje nad hotelem Ukraina, po czym zostaje trafiony pociskiem i spada na ziemię za budynkiem znanym jako Pałac Październikowy. Po strąceniu maszyny na nagraniu słychać okrzyki radości mieszkańców miasta.
Wideo przedstawiające zestrzelenie bezzałogowca opublikował między innymi dziennikarz "Kyiv Independent" Illia Ponomarenko.
Źródło: PAP, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marian Prysiażniuk