FBI i Ministerstwo Sprawiedliwości USA prowadzą śledztwo w sprawie antyislamskiego filmu, który wywołał gwałtowne protesty muzułmanów na świecie i ataki na zachodnie placówki dyplomatyczne. Władze badają też, czy autor filmu naruszył warunki wyroku sprzed dwóch lat.
Organy ścigania rozważają możliwość zakwalifikowania produkcji filmu "Innocence of Muslims" (Niewinność muzułmanów) jako "przestępstwa z nienawiści". Chodzi o czyn, którego celem jest podsycenie nienawiści do wybranej grupy społecznej - rasowej, religijnej albo np. mniejszości seksualnej.
Administracja prezydenta Baracka Obamy potępiła ataki na placówki dyplomatyczne w reakcji na film i zamordowanie we wtorek ambasadora USA w Libii Chrisa Stevensa. Obama i Hillary Clinton podkreślili, że nic nie usprawiedliwia tego rodzaju przemocy. Sekretarz Stanu ostro skrytykowała również autorów filmu. Wielu komentatorów, zwłaszcza na prawicy, przypomina jednak, że konstytucyjna wolność wypowiedzi daje każdemu prawo do głoszenia wszelkich poglądów, w tym krytyki religii.
Bogata przeszłość Twórca rzeczonego filmu, który najpierw przedstawiał się jako Sam Bacile, to według organów ścigania niejaki Nakoula Basseley Nakoula, który został skazany w 2010 roku na karę w zawieszeniu za przestępstwa finansowe. Był oskarżony o zakładanie kont bankowych pod cudzymi nazwiskami uzyskanymi z kradzieży danych osobowych i wyłudzanie pieniędzy od banków. Skazano go na zapłacenie 790 tys. dolarów odszkodowania i 21 miesięcy więzienia. Zabroniono mu też korzystania z komputera i internetu przez pięć lat bez zgody kuratora sądowego.
Jak podał w piątek "Wall Street Journal", władze sprawdzają teraz, czy można go pociągnąć do odpowiedzialności za naruszenie warunków zawieszenia kary. Jednak, jak zauważa agencja Associated Press, może być to trudne, bo zazwyczaj ograniczenia - w tym przypadku dostępu do komputera i internetu - mają na celu zapobieżenie przestępstwom, za które daną osobę skazano.
Zdania nie zmienia
Mężczyzna przedstawiający się jako Nakoula udzielił wywiadu arabskojęzycznemu Radiu Sawa w USA. Powiedział, że "nie żałuje zrobienia filmu", choć jest "zasmucony" zabiciem ambasadora Stevensa. Przyznał, że "czuje się winny" z powodu fali antyamerykańskich protestów wywołanych filmem, ponieważ "Ameryki nie dotyczy ten temat, a poniosła one konsekwencje filmu, z którym nie ma nic wspólnego".
Według informacji podanych w ostatnich dniach przez media Nakoula, który w przeszłości używał wielu fałszywych nazwisk, ma 55 lat i jest koptyjskim chrześcijaninem z południowej Kalifornii. Przedstawiciel tego Kościoła w USA oświadczył, że "stanowczo odrzuca" on łączenie go z jątrzącym filmem. Jednak, jak podał piątkowy "Washington Post", są dowody, że "co najmniej dwóch działaczy koptyjskich było zamieszanych w jego produkcję". Twórcę filmu poparł pastor Terry Jones z Florydy, który wywołał oburzenie świata arabskiego, ogłaszając zamiar spalenia egzemplarzy Koranu w rocznicę zamachów z 11 września 2001 roku.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP