Kolejki przed sklepami państwowymi w Turkmenistanie, sprzedającymi towary po cenach subsydiowanych, zostały zakazane, by nie "psuć wizerunku" prezydenta – podała turkmeńska sekcja Radia Swoboda. Tłumy nie podobały się synowi przywódcy, który w lutym został wicepremierem.
- Funkcjonariusze policji zakazują sklepowych kolejek liczących więcej niż cztery osoby, protestującym grozi aresztowanie lub wydalenie z listy oczekujących – mówił Radiu Swoboda jeden z mieszkańców miasta Turkmenabat. W Aszchabadzie, turkmeńskiej stolicy, przebywanie przed sklepami zostało całkowicie zabronione – podała turkmeńska sekcja rozgłośni, przypominając, że zakazy zostały wprowadzone na skutek kryzysu gospodarczego i żywnościowego w kraju, a także rosnącego zapotrzebowania mieszkańców na towary subsydiowane.
Radio Swoboda poinformowało, że w sklepach państwowych w godzinach w godz. od 6 do 8 można kupić towary dotowane. "Miesięcznie na osobę sprzedaje się litr oleju bawełnianego i słonecznikowego, kilogram cukru i kilogram ryżu. Czasami w sprzedaży są kurze jaja i udka z kurczaka. 13 kwietnia w mieście Mary na południu kraju około tysiąca osób czekało na możliwość zakupu dwóch kilogramów mrożonego mięsa za 36 manatów za kilogram – około 10 dolarów po oficjalnym kursie" – relacjonowała rozgłośnia.
Przekazała, że władze regionalne zabraniają ludziom ustawiania się w kolejkach przed sklepami, w których sprzedawane są towary po cenach subsydiowanych. Powodem jest krytyka syna prezydenta, wicepremiera Serdara Berdymuchammedowa, który stwierdził, że tłumy przed sklepami "psują wizerunek" jego ojca, prezydenta Kurbankuły Berdymuchammedowa.
Serdar Berdymuchammedow został wicepremierem w lutym. Jest także szefem Najwyższej Izby Kontroli (do spraw finansowych i gospodarczych) i członkiem Rady Bezpieczeństwa. Anonimowy rozmówca z ministerstwa handlu miał powiedzieć Radiu Swoboda, że "ostatnio wicepremier często jeździł po Aszchabadzie czarnym samochodem o przyciemnionych szybach i bada, gdzie gromadzą się ludzie".
Kryzys w biednym kraju
Położony w Azji Środkowej blisko 6-milionowy Turkmenistan jest jednym z najbiedniejszych krajów byłego Związku Radzieckiego. Pod koniec zeszłego roku broniąca praw człowieka organizacja Human Rights Watch alarmowała, że z powodu pandemii COVID-19 w Turkmenistanie pogarsza się sytuacja żywnościowa.
"Pogłębiający się deficyt dotowanej żywności zmusił ludzi do czekania godzinami w kolejkach w nadziei na jej zakup po bardziej przystępnych cenach. Ludzie często jednak wychodzili ze sklepów z pustymi rękami. Nawet w obliczu gwałtownego wzrostu bezrobocia w czasie pandemii rząd Turkmenistanu nadal zaprzecza istnieniu biedy w kraju i nie zapewnia wsparcia grupom ludności, które znalazły się w trudnej sytuacji ekonomicznej" – relacjonowała Human Rights Watch, przypominając, że "rząd Turkmenistanu jest jednym z najbardziej represyjnych i zamkniętych na świecie, ściśle kontrolującym swoich obywateli, cenzurującym media i surowo karzącym krytyków reżimu".
Źródło: Radio Swoboda, hrw.org
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/CARL COURT / POOL