Premier Turcji Ahmet Davutoglu oświadczył w poniedziałek, że prowadzenie rozmów na temat nowej konstytucji z prokurdyjską i lewicową Ludową Partią Demokratyczną (HDP) byłoby niewłaściwe ze względu na - jak to ujął - obraźliwe komentarze jej przedstawicieli.
Szef rządu nie wyjaśnił, o jakie konkretnie wypowiedzi chodzi, ale on i kierownictwo HDP od dawna nie zgadzają się w kwestii polityki władz wobec Kurdów mieszkających na południowym wschodzie kraju.
- Jeśli myślą, że będę tolerował ich zniewagi, to się mylą - powiedział Davutoglu na konferencji prasowej w Stambule przed odlotem do Serbii. - Albo będą poważni i nasze drzwi pozostaną dla nich otwarte, albo przywołamy ich do porządku - dodał.
Prokurdyjska partia w parlamencie
HDP, która po listopadowych wyborach weszła do tureckiego parlamentu, jest blisko związana z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), głównej organizacji zrzeszającej walczących o niepodległość Kurdów. PKK jest uznawana za organizację terrorystyczną przez UE i USA.
HDP oskarża rząd w Ankarze o zabijanie cywilów na południowym wschodzie Turcji, czemu władze zaprzeczają.
Będą dwa referenda?
W połowie grudnia Davutoglu zapowiedział, że możliwe są dwa oddzielne referenda dotyczące ewentualnego przyjęcia nowej konstytucji, a także wprowadzenia systemu prezydenckiego. Wówczas zapowiedział też rozmowy z opozycją na ten temat.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wielokrotnie apelował o wprowadzenie systemu prezydenckiego, który zapewniłby mu większe uprawnienia, czemu zdecydowanie sprzeciwiają się partie opozycyjne.
Autor: kło//gak / Źródło: PAP