Francuscy socjaliści, z niepokojem spoglądający w stronę przyszłorocznych wyborów prezydenckich, są skłonni uznać, że to niepopularność Francois Hollande'a jest ich największym problemem; tymczasem leży on znacznie głębiej - pisze w piątek "Financial Times".
Przyznaje, że "po pięciu latach Hollande ma katastrofalne wyniki sondażowe i budzi niemal powszechne drwiny", a niedawna publikacja wywiadów prezydenta jedynie pogłębiła poczucie zakłopotania. Kłopoty Hollande'a zachęciły niektórych jego obecnych i dawnych kolegów do rozważenia własnych kandydatur - pisze brytyjski dziennik, wymieniając wśród nich byłego ministra gospodarki Emmanuela Macrona, który utworzył własny ruch polityczny En Marche, oraz premiera Manuela Vallsa.
"Nierozsądne byłoby jednak uważać usunięcie Francois Hollande'a ze sceny politycznej za moment przełomowy" - przestrzega, dodając, że ewentualne wycofanie się Hollande'a, choć bezprecedensowe w przypadku urzędującego prezydenta w historii V Republiki, nie wyciągnie ugrupowania z tarapatów. "Problem leży w samej partii" - diagnozuje "FT". Jak wyjaśnia, Hollande został poprzednio socjalistycznym kandydatem, ponieważ był uważany za "jedyną postać zdolną zjednoczyć wszystkie frakcje głęboko podzielonej partii". "Stanowiąca tradycyjnie niełatwy sojusz między liberałami a tradycyjnymi marksistami, lewica nie znalazła odpowiedzi na problemy gospodarcze kraju i wzrost tendencji populistycznych" - pisze "Financial Times", dodając, że jako prezydent Hollande nie był jednak w stanie "zjednoczyć własnych zwolenników, nie mówiąc już o całym kraju". Nad wszystkim - pisze dziennik - unosi się "obawa, że zbyt liberalny kandydat popchnąłby tradycyjnych wyborców w kierunku Frontu Narodowego Marine Le Pen".
Jak nie Hollande to kto?
"Financial Times" przyznaje, że żadna z ewentualnych kandydatur nie jest idealna - Valls jest zbyt silnie kojarzony z Hollande'em, a Macron, "choć wniósłby powiew świeżego powietrza, nie startowałby, o ile w ogóle się zdecyduje, jako socjalista". "Ktokolwiek zdecyduje się na kandydowanie, będzie musiał zmierzyć się z wieloma konkurentami. Jeden z kandydatów, Jean-Luc Melenchon, zamierza w ogóle pominąć wewnętrzne prawybory i stanąć bezpośrednio do wyborów prezydenckich. To automatycznie utrudnia jakiemukolwiek lewicowemu kandydatowi przejście do drugiej tury" - prognozuje dziennik. Ocenia, że przy wysokich notowaniach Marine Le Pen wyzwaniem będzie "pokonanie tradycyjnej prawicy, a następnie zmierzenie się w drugiej turze z liderką Frontu Narodowego".
Autor: mtom / Źródło: PAP