Wewnętrzne walki o władzę w Libii opóźniają powołanie nowego rządu tymczasowego, który miał powstać w tym tygodniu - ostrzegają przedstawiciele Narodowej Rady Libijskiej. Brak jest porozumienia co do podziału części stanowisk między różne frakcje i plemiona.
- Musimy się zmierzyć z typowo libijską mentalnością, zgodnie z którą każde plemię, każdy region, każde miasto powinny dostać swoją część w nowym rządzie. Tymczasem nie wyzwoliliśmy jeszcze całego terytorium i Kaddafi wciąż jest w stanie nam zaszkodzić - mówi przewodniczący Narodowej Rady Libijskiej (NRL) Mustafa Dżalil.
Musimy się zmierzyć z typowo libijską mentalnością, zgodnie z którą każde plemię, każdy region, każde miasto powinny dostać swoją część w nowym rządzie. Tymczasem nie wyzwoliliśmy jeszcze całego terytorium i Kaddafi wciąż jest w stanie nam zaszkodzić. Mustafa Dżalil, przewodniczący Narodowej Rady Libijskiej
Przyznał, że "różne punkty widzenia" członków NRL już opóźniły powołanie rządu, co według pierwotnych planów miało nastąpić 18 września.
Każdy chce władzy
Jeszcze w piątek rzecznik NRL Hafiz Ghoga zapewnił, że rząd tymczasowy zostanie utworzony w najbliższych dniach oraz że uzgodniono już liczbę ministerstw i obsadę najważniejszych resortów. Tymczasem na jaw wychodzą wewnętrzne spory i konflikty utajone za czasów dyktatorskich rządów płk. Muammara Kaddafiego.
- Jak zagwarantować reprezentację, jakiej za wszelką cenę domagają się plemiona, regiony i miasta w przejściowym rządzie, który ma liczyć 18 członków? - zastanawia się członek NRL w Bengazi.
- Ludzie, którzy kierują NRL i biurem wykonawczym, są czystym produktem systemu Kaddafiego i w tej chwili próbują odtworzyć ten sam system - dodaje polityk, który prosił o zachowanie anonimowości.
Islamiści podnoszą głowę
Spory plemienne nakładają się na różnice ideologiczne między "liberałami" a rosnącymi w siłę islamistami, którzy dotąd prezentowali umiarkowane poglądy i gotowość do dzielenia się władzą w ramach demokratycznego państwa.
Jednak ostatnio jeden z islamskich przywódców, szejk Ali Salabi, ostro zaatakował przedstawiciela liberałów Mahmuda Dżebrila, oskarżając go o budowanie państwa totalitarnego.
Gra na czas
Według telewizji Al-Arabija, NRL zdecydowała, że przedłuży mandat władz powstańczych w ich obecnych składzie do czasu, gdy pokonane zostaną resztki sił obalonego dyktatora, a cały kraj znajdzie się pod kontrolą powstańców.
Narodowa Rada Libijska została uznana przez ONZ za oficjalnego reprezentanta narodu libijskiego. Na początku września ogłosiła, że zamierza kierować krajem do czasu wyborów do Zgromadzenia Konstytucyjnego. Mają się one odbyć się w ciągu ośmiu miesięcy. Zdaniem ONZ, termin ten należy liczyć od całkowitego wyzwolenia kraju, podczas gdy obecnie powstańcy kontrolują ok. 90 proc. jego terytorium. Później mają odbyć się wybory powszechne.
Źródło: PAP