Ostra krytyka spadła na bułgarskiego premiera Bojko Borysowa za sobotnie porozumienia z Rosją m.in. w sprawie South Stream. Niezadowolenie wyraziły zarówno lewicowa opozycja, tak i ugrupowania centroprawicowe, które dotychczas popierały jego mniejszościowy gabinet.
W sobotę Rosja i Bułgaria podpisały pakiet porozumień regulujących projektowanie i budowę gazociągu South Stream pod Morzem Czarnym. W kilkugodzinną podróż do Bułgarii udał się rosyjski premier Władimir Putin.
Głównym celem wizyty było przyśpieszenie trzech dużych regionalnych projektów energetycznych z rosyjskim udziałem: gazociągu pod Morzem Czarnym South Stream, ropociągu Burgas-Aleksandrupolis omijającego cieśninę Bosfor oraz budowy drugiej elektrowni atomowej w Bułgarii przez rosyjski Atomstrojeksport.
Kapitulacja
[Porozumienie o gazociągu South Stream, jest] kapitulacją przed Rosją. (...) Skazuje ono na spłacanie długów kilka następnych pokoleń i zwiększa zależność kraju od Rosji w dziedzinie energetyki. Związek Sił Demokratycznych
Podpisane w sobotę porozumienia ostro skrytykowała bułgarska scena polityczna.
Związek Sił Demokratycznych, najstarsza centroprawicowa partia w kraju, która rządziła dwukrotnie w latach 90., stwierdziła w oświadczeniu, że porozumienie o gazociągu South Stream, jest "kapitulacją przed Rosją". "Skazuje ono na spłacanie długów kilka następnych pokoleń i zwiększa zależność kraju od Rosji w dziedzinie energetyki" - napisano w dokumencie.
Podobne stanowisko zajęła partia byłego premiera Iwana Kostowa Demokraci na rzecz Silnej Bułgarii.
Moskwa się spieszy
Według byłej minister spraw zagranicznych i obecnej europosłanki Nadeżdy Neinsky (Michajłowej) fakt, że Rosja wyraziła gotowość udzielenia kredytu Bułgarii na realizację bułgarskiego odcinka South Stream, świadczy o tym, że "Moskwa śpieszy się, by wyprzedzić realizację europejskiego projektu Nabucco i dlatego jest gotowa sfinansować także bułgarski udział w projekcie".
- Nie jest natomiast jasne, dlaczego rząd się zgodził, skoro jest oczywiste, że nie ma na to pieniędzy - dodaje Neinsky.
Rosja pomaga
Propozycję udzielenia kredytu Bułgarii na sfinansowanie jej udziału w budowie gazociągu South Stream złożył szef Gazpromu Aleksiej Miller. Zgodnie z podpisanymi w sobotę porozumieniami, regulującymi projektowanie i budowę South Steam, właścicielami jego bułgarskiego odcinka będą wspólnie, pół na pół, Bułgarski Holding Energetyczny i Gazprom. Według Millera cena bułgarskiego odcinka wyniesie 800 mln euro.
Petyr Dymitrow, minister gospodarki i energetyki w poprzednim, zdominowanym przez lewicę rządzie, zarzucił stronie bułgarskiej niekompetencję w negocjacjach z Rosją. - Nikt nie zaprzeczył Putinowi, kiedy oświadczył, że Bułgaria otrzymuje obecnie 600 mln dolarów z tytułu opłat za tranzyt rosyjskigeo gazu, a po zbudowaniu South Stream suma ta wzrośnie do 2,5 mld. W rzeczywistości obecnie Bułgaria za tranzyt 17 mld m sześc. otrzymuje około 100 mln dolarów, a za tranzyt nowym gazociągiem, który będzie miał czterokrotnie większą przepustowość, suma ta ma wynieść odpowiednio 400 mln, które będą dzielone pół na pół z Rosją" - powiedział.
Polityk podkreślił również, że nie można również zgodzić się z tezą Putina, że tylko 30-50 proc. ceny gazu zależy od rosyjskiego dostawcy, a na ich wysoki poziom nają wpływ krajowe opłaty i podatki.
Źródło: PAP, tvn24.pl