Abu Anas al-Liby, jeden z najwyższych rangą członków Al-Kaidy pojmany w minionym tygodniu w Libii przez komandosów USA, zdołał wymusić zabranie go z pokładu okrętu krążącego po Morzu Śródziemnym. Dzięki głodówce wymknął się z rąk specjalnemu zespołowi śledczych, którzy mieli go na nim przesłuchiwać. Z powodu złego stanu zdrowia musiano go przewieźć do USA, gdzie objęło go prawo cywilne.
Al-Liby'ego pojmali piątego października komandosi z jednostki DELTA. 49-letniego terrorystę porwano w biały dzień z ulicy libijskiej stolicy, Trypolisu. Następnie umieszczono go na pokładzie dużego okrętu desantowego USS San Antonio odbywającego patrol na Morzu Śródziemnym. Tam Libijczyk pozostawał w rękach amerykańskiego wojska, ponieważ znajdował się na wodach międzynarodowych.
Uciekł od przesłuchań na okręcie
Na pokład okrętu miała przybyć grupa elitarnych śledczych, nazywana High-Value Detainee Interrogation Group (HIG), przeznaczonych do przesłuchiwania najważniejszych pojmanych terrorystów. Jak podaje agencja Reutera, powołując się na swoje źródła, mężczyznę planowano przetrzymywać na pokładzie "San Antonio" przez wiele tygodni. Śledczy mogliby go przesłuchiwać swobodnie, nie skrępowani żadnymi przepisami. Al-Liby miał jednak od początku odmawiać jedzenia i picia. Po tygodniu na pokładzie okrętu stan jego zdrowia pogorszył się na tyle, iż w weekend zapadła decyzja o przetransportowaniu go do USA, gdzie można będzie mu zapewnić odpowiednią opiekę medyczną. Kiedy tylko się znalazł na terytorium Stanów Zjednoczonych został objęty miejscowym prawem. Oznacza to między innymi to, iż nie będzie musiał zeznawać, jeśli będzie mogło mu to zaszkodzić.
Terrorysta stanął we wtorek przed sądem w Manhattanie. Postawiono mu zarzuty współudziału w zorganizowaniu zamachów bombowych na amerykańskie ambasady Afryce w 1998 roku, w których zginęły 224 osoby. Nie przyznał się do winy.
Strata dla wywiadu
Tym sposobem jeden z najważniejszych terrorystów pojmanych w ostatnim czasie przez Amerykanów wymknął się z rąk wojskowych śledczych, którzy na pewno byliby w stanie "wyciągnąć" z niego znacznie więcej niż uda się to podczas normalnego procesu. Sama decyzja o przeprowadzeniu ryzykownego rajdu komandosów miała zostać podjęta głównie wobec nadziei na pozyskanie cennych danych wywiadowczych od terrorysty. Pojmany mężczyzna miał zajmować istotne stanowisko w strukturach Al-Kaidy i zajmował się łącznością przez internet. Nie wiadomo, czy w ciągu tygodnia na pokładzie "San Antonio" udało się z niego coś na ten temat "wyciągnąć".
Autor: mk//gak / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: US Navy