Domniemany rzecznik afgańskich talibów poinformował, że obaj porwani Niemcy zostali zastrzeleni. Afgańskie MSZ twierdzi, że jeden zakładnik żyje. Talibowie grożą też śmiercią pojmanych Koreańczyków.
Przez cały dzień podający się za rzecznika talibów Jusuf Ahmadi informował agencje prasowe i dziennikarzy w Kabulu o uprowadzeniu i losach niemieckich zakładników. Około 13.20 czasu lokalnego ogłosił ich śmierć przez zastrzelenie.
Drugi natomiast podobno zmarł na atak serca lub z przemęczenia. Wówczas talibowie groza, że zaczną zabijać koreańskich zakładników, jeśli ich żądania nie zostaną spełnione
Niemcy od początku wątpili w tę wiadomość. Rzecznik MSZ Martin Jaeger w sobotę po południu ogłosił, „że nie uzyskano wiarygodnego potwierdzenia śmierci niemieckich zakładników”. Afgańskie MSZ dementuje informacje o egzekucji zakładników przez talibów i podaje, że jeden z zakładników nadal żyje. Drugi chorował na cukrzycę i zmarł na skutek braku leków, z przemęczenia lub wskutek zawału serca.
Inżynierowie Ruediger D. i Rudolf B. zostali uprowadzeni w środę w prowincji Wardak, w odległości około 100 kilometrów od Kabulu. Wraz z nimi porwano pięciu afgańskich współpracowników. Ich los nie jest znany.
Afgańskie MSZ podaje także, że Ahmadi być może podaje fałszywe informacje albo jest mitomanem. „Bild am Sonntag” twierdzi - powołując się na służby wywiadowcze - że Ahmadi nie utrzymuje kontaktu z bojownikami.
Talibowie mają też 22 zakładników południowokoreańskich. Oprócz zwolnienia z więzień swych 22 bojowników, talibowie żądają też wycofania przez Koreę Południową jej 200-osobowego kontyngentu wojskowego z Afganistanu. Południowokoreańskie MSZ informowało w sobotę, że zgodnie z zapowiedziami wycofanie kontyngentu odbędzie się pod koniec tego roku. Korea Płd. nie ma w Afganistanie sił bojowych, kontyngent składa się z inżynierów wojskowych, lekarzy i personelu medycznego. Porwanie Koreańczyków w prowincji Ghazni, na wschodzie Afganistanu to największa tego typu akcja od obalenia rządów talibów w 2001 roku.
mag
Źródło: Welt Online, Spiegel Online
Źródło zdjęcia głównego: TVN24