W stolicy Szwecji doszło do zamieszek podczas festiwalu erytrejskiego. Spłonęły namioty organizatorów i kilka samochodów, obrzucano się kamieniami. Co najmniej kilkadziesiąt osób zostało rannych, a 180 zatrzymanych przez policję. Impreza wywołuje duże emocje ze względu na związki jej organizatorów i uczestników z reżimem erytrejskim.
W Sztokholmie doszło w czwartek do zamieszek na festiwalu kultury erytrejskiej. Kilkuset Erytrejczyków zaatakowało uczestników plenerowej imprezy z powodu ich związków z reżimem w Erytrei.
"Całkowity chaos, sceny jak na wojnie" - tak opisał konflikt między dwiema grupami imigrantów z Erytrei reporter gazety "Expressen". Na polach Jaervafaeltet - gdzie odbywała się impreza - spłonęły namioty organizatorów, a także kilka samochodów. W ruch poszły kamienie, którymi zostali obrzuceni również policjanci.
Grupa Erytrejczyków zablokowała drogę E 18 w kierunku Oslo. W pobliskiej dzielnicy Rinkeby wstrzymano transport publiczny.
Co najmniej kilkadziesiąt osób rannych
Jak poinformowała szwedzka policja, 52 osoby zostały ranne, w tym osiem ciężko. Zatrzymano około 180 osób
Festival Eritrea Scandinavia odbywa się od lat 90. W ubiegłym roku wynajęcie przez miasto terenu na organizację imprezy skrytykowała szwedzka lokalna polityk Asa Nilsson Soederstroem (Liberałowie).
- Erytrea jest rządzona żelazną ręką przez partię PFDJ (Ludowy Front na rzecz Demokracji i Sprawiedliwości), a tego rodzaju festiwale mają na celu zebranie pieniędzy w celu prześladowania Erytrejczyków - oceniła radna dzielnicy.
Podobne emocje wywołała organizowana w lipcu w Giessen niemiecka odsłona festiwalu. Wówczas rzucano kamieniami, materiałami pirotechnicznymi i butelkami, policja użyła pałek i gazu pieprzowego. 27 funkcjonariuszy zostało rannych, ale większość była w stanie kontynuować służbę.
Jak podały służby, protestujący rzucali kamieniami w autobusy wiozące uczestników festiwalu, a w policję - butelkami i kamieniami. Uszkodzili niektóre pojazdy i zerwali ogrodzenie wokół miejsca wydarzenia. Blisko 100 osób zostało zatrzymanych.
Kontrowersyjny festiwal
Jak przypominał portal dziennika "Bild", organizatorzy festiwalu są uważani za osoby związane z wojskowym reżimem północnoafrykańskiego kraju. Organizacje praw człowieka udokumentowały nadużycia na dużą skalę popełniane przez władze Erytrei, w tym ścisłą cenzurę, przymusową pracę i pobór do wojska, co wiązane jest z niewolnictwem.
Ponadto w Erytrei od 2001 roku więziony jest bez procesu erytrejsko-szwedzki dziennikarz Dawit Isaak, o którego uwolnienie od lat bezskutecznie zabiegają władze Szwecji oraz organizacje dziennikarskie.
Źródło: PAP