"Sznurki były przecięte i na burcie była krew". Jak ujęli Dżochara


Trwająca ponad dobę wielka obława na jednego z dwóch domniemanych zamachowców skończyła się dzięki spostrzegawczości mieszkańca przedmieść Bostonu. Mężczyzna zauważył, że coś jest nie tak z jego łodzią, stojącą w ogrodzie. Zaalarmowana policja miała "zalać" okolicę i po krótkiej strzelaninie pojmała Dżochara Carnajewa.

19-latek ukrywał się przed służbami od piątku rano czasu polskiego. Po strzelaninie z policją, w której zginął jego starszy brat, Tamerlan, zaszył się gdzieś w Watertown, przedmieściu Bostonu.

Trudna akcja

Służby bezpieczeństwa otoczyły obszar liczący około 20 przecznic i metodycznie go przeszukiwały. Pomimo zaangażowania znacznych sił w postaci ponad tysiąca funkcjonariuszy, psów tropiących i śmigłowców, godziny mijały, a Dżochar pozostawał nieuchwytny.

Przełom nastąpił dopiero po niemal dobie. Około godziny szóstej wieczorem czasu miejscowego służby pozwoliły mieszkańcom Watertown na wyjście z domów, ponieważ musieli siedzieć w nich zamknięci już od 20 godzin i niektórzy mieli być tym bardzo poirytowani.

Ta decyzja okazała się być przełomowa. Jeden z mieszkańców Watertown wyszedł do swojego ogrodu na tyłach domu i zauważył, że coś jest nie tak. Plandeka przykrywająca jego łódź powiewała na wietrze, a był pewien, że jeszcze dzień wcześniej była solidnie przywiązana.

Spostrzegawczość na wagę sukcesu

Kiedy zbliżył się do burty, zauważył na niej ślady krwi. Stwierdził również, że sznurki przytrzymujące plandekę zostały przecięte.

Mężczyzna szybko się wycofał do domu i zadzwonił na policję. Jak podaje gazeta "Boston Globe", chwilę później cała bezpośrednia okolica miała zostać "zalana" przez funkcjonariuszy, którzy otoczyli łódź i ewakuowali rodzinę właściciela. Wezwany na miejsce śmigłowiec z kamerą termowizyjną miał potwierdzić, że pod plandeką widać niewyraźny zarys człowieka.

Dżochar nie chciał się dobrowolnie poddać. Został ujęty po strzelaninie, w której został poważnie ranny. Miał trafić do szpitala w stanie "ciężkim".

Autor: mk/tr / Źródło: Boston Globe

Raporty: