Sąd w Szkocji w poniedziałek odmówił wydania nakazu, który zobowiązywałby brytyjskiego premiera Borisa Johnsona do poproszenia o opóźnienie brexitu, jeśli do 19 października nie zostanie uzgodnione porozumienie w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Według sądu nie ma powodu, aby podejmować działania wyprzedzające, gdyż Johnson zobowiązał się, że będzie przestrzegał prawa.
"Rząd uznał, że realizując swoją politykę, musi przestrzegać ustawy z 2019 roku (o wyjściu z UE - red.). Ponieważ rząd w jasny sposób przedstawił swoje stanowisko przed sądem, nie ma potrzeby wydawania nakazów przymusu wobec niego lub premiera" - wyjaśnił w orzeczeniu szkocki sędzia Paul Cullen. Dodał, że pozasądowe deklaracje nie mogą być brane pod uwagę jako "wiążące oświadczenia na temat rozumienia przez rząd jego prawnych obowiązków".
"Ustawa o kapitulacji
Przyjęta na początku września głosami opozycji i buntowników z Partii Konserwatywnej ustawa o wyjściu z Unii Europejskiej - potocznie od nazwiska inicjatora nazywana ustawą Benna - nakłada na premiera obowiązek zwrócenia się do UE o przesunięcie terminu brexitu, jeśli do 19 października Izba Gmin nie zaaprobuje umowy z Brukselą o warunkach wyjścia.
UE i rząd Johnsona wciąż nie doszły do porozumienia w sprawie tych warunków. "Ustawę Benna" Johnson nazywa "ustawą o kapitulacji", gdyż jego zdaniem odbiera ona rządowi prawo wpływu na to, jak długo kraj pozostanie w Unii, całkowicie oddając tę decyzję Brukseli. W poniedziałek sąd w Szkocji miał orzec, jakie sankcje grożą Johnsonowi, jeśli odmówi on napisania przewidzianego w ustawie listu.
Będzie apelacja
Sprawę do sądu wnieśli biznesmen Dale Vince, prawnik Jo Maugham i posłanka Szkockiej Partii Narodowej Joanna Cherry.
Jak informował w piątek na Twitterze Maugham, z dokumentów rządowych przesłanych do sądu wynika, że Johnson zaakceptował obowiązek wysłania listu z prośbą o przesunięcie terminu brexitu oraz to, że jeśli UE się na to zgodzi, Wielka Brytania będzie musiała to zaakceptować.
Maugham zapowiedział w poniedziałek, że we wtorek złoży apelację w szkockim Sądzie Najwyższym i wyraził nadzieję na jej rozpatrzenie jeszcze tego samego dnia.
Termin ostateczny
Johnson wielokrotnie powtarzał, że Wielka Brytania opuści UE w obecnie obowiązującym terminie, czyli 31 października, a zarazem zapewniał, że rząd będzie przestrzegał prawa i podporządkuje się ustawie Benna.
Te dwie obietnice się wzajemnie wykluczają, chyba że do szczytu UE w dniach 17-18 października zostanie zawarte porozumienie lub rządowi prawnicy znajdą jakąś lukę prawną, która pozwoli na ominięcie konieczności zwrócenia się o odsunięcie terminu brexitu.
Autor: momo//rzw / Źródło: PAP