Sekretarz obrony USA Ashton Carter potwierdził wcześniejszą ocenę dowódcy sił lądowych NATO w Europie gen. Philipe'a Breedlove'a o dużym prawdopodobieństwie ofensywy rebeliantów na wschodzie Ukrainy. Prezydent Petro Poroszenko wymienił tymczasem liczby potencjalnych agresorów: ponad 40 tys. w Donbasie i 50 tys. tuż przy granicy rosyjsko-ukraińskiej.
Ashton Carter mówił o Ukrainie podczas przesłuchania w Senacie ws. budżetu obronnego USA na 2016 rok.
- Generał Breedlove ma rację. Faktycznie wygląda to tak, że wspierani przez Rosję, otwarcie wspierani przez Rosję separatyści na wschodniej Ukrainie gotują się do kolejnej rundy działań wojennych, co jest sprzeczne z mińskimi porozumieniami - podkreślił Carter.
Sankcje skuteczniejsze od broni
Odpowiadając na pytanie o gotowość USA dostarczenia Ukrainie broni śmiercionośnej, szef Pentagonu stwierdził, że Stany Zjednoczone wspierają ukraińskie wojsko sprzętem obronnego charakteru.
Jednocześnie, jak zauważył, wraz z wojskowym wspieraniem Ukrainy na obecnym etapie największy wpływ na Rosję mają ekonomiczne sankcje i spadek cen ropy. Carter zwrócił przy tym uwagę, że w tym kontekście wysoko należy ocenić politykę Niemiec.
Gorzej niż w lipcu 2014
Prezydent Ukrainy powiedział w środę, że w Donbasie znajduje się dziś ponad 40 tys. rebeliantów i żołnierzy rosyjskich. - A rosyjskie zgrupowanie nad granicą to ponad 50 tys. żołnierzy, czyli półtora raza więcej, niż w lipcu 2014 r. - dodał Petro Poroszenko.
- Rebelianci prowadzą regularny ostrzał ukraińskich pozycji i ludności cywilnej, prowadzą aktywną działalność wywiadowczą i dywersyjną, prowokują starcia w celu storpedowania pokojowego uregulowania konfliktu - podkreślił prezydent Ukrainy.
Autor: //gak / Źródło: Ukrinform, Inforesist