Ukraina musi zrobić wszystko, by zapobiec zamrożeniu konfliktu w Donbasu. W przeciwnym razie prowadziłoby to do nieprzewidywalnych sytuacji w przyszłości. Wałerij Czałyj
- Spotkanie w Mińsku to ostatnia szansa, by oczekiwany efekt został osiągnięty przy pomocy wysiłków dyplomatycznych – powiedział zastępca szefa administracji ukraińskiego prezydenta Wałerij Czałyj. Wymienił postulaty strony ukraińskiej w rozmowach z separatystami w stolicy białoruskiej.
- Wstrzymanie ognia, wycofanie sprzętu wojskowego z rejonu konfliktu, zorganizowanie wyborów lokalnych w ramach obecnego prawa Ukrainy. Później, wspólnie z legalnie wybranymi przedstawicielami władz w obwodach donieckim i ługańskim prowadzenie prac nad uregulowaniem sytuacji, ewentualnym utworzeniem specjalnej strefy ekonomicznej, a także ustanowieniem specjalnych stosunków z Rosją – mówił Czałyj.
I podkreślił: - Ukraina musi zrobić wszystko, by zapobiec zamrożeniu konfliktu w Donbasu. W przeciwnym razie prowadziłoby to do nieprzewidywalnych sytuacji w przyszłości.
"Gdzie ma przebiegać linia frontu?"
Zastępca szefa administracji prezydenta Ukrainy, pytany, czy władze w Kijowie zgodzą się z żądaniami rebeliantów w sprawie zmiany linii frontu w Donbasie, odpowiedział: – Linia demarkacyjna w nowym dokumencie odpowiada tej, która została zawarta w porozumieniu z 19 września zeszłego roku.
Wątpliwe jednak, by rebelianci na to przystali.
"Sprawa linii frontu będzie jednym z najbardziej spornych punktów rozmów w Mińsku" – pisze rosyjski "Kommiersant". Przypomina, że sytuacja w Donbasie znacząco się zmieniła.
"W ciągu ostatnich tygodni powstańcom udało się rozszerzyć kontrolowane przez siebie terytoria o blisko 600 km kw. Trudno sobie wyobrazić, by szefowie donieckiej i ługańskiej republik ludowych zgodzili się oddać Kijowowi wywalczone ogromnym wysiłkiem obszary. Nie mniej jednak, według naszych informacji, podczas rozmów w formacie normadzkim, strona ukraińska będzie nalegała, by granica nie była uznawana na podstawie faktów dokonanych" – pisze gazeta.
Spór o kontrolę nad realizacją porozumień
Rosyjskie media prognozują, że przedmiotem ostrego sporu w Mińsku będzie także sprawa kontroli nad realizacją porozumień, dotyczących rozejmu i wycofania sprzętu wojskowego.
"Źródła w dyplomacji europejskiej poinformowały nas, że Francois Hollande i Angela Merkel omawiali z Petrem Poroszenką ideę rozlokowania wzdłuż linii demarkacyjnej w Donbasie międzynarodowego kontyngentu pokojowego. Jednak władze w Kijowie odnoszą się do tego pomysłu sceptycznie" – pisał „Kommiersant”.
Prezydent Francji Francois Hollande zaproponował utworzenie 50-70 kilometrowej strefy zdemilitaryzowanej, oddzielającej armię ukraińską od oddziałów rebeliantów. Według ukraińskich mediów propozycja ta zostanie odrzucona, a Kijów będzie nalegał na utrzymaniu wcześniejszych porozumień, dotyczących utworzenia 30 km strefy „wolnej od ognia”.
Sprawa "szerszej ekonomii"
Władze w Kijowie nie są także gotowe do ustępstw w kwestii statusu samozwańczych donieckiej i ługańskiej republik. Zaproponowana przez Rosję ich „szersza autonomia” w granicach Ukrainy została odrzucona przez prezydenta Poroszenkę, który na konferencji w Monachium oświadczył, że „decyzja w tej sprawie” wymaga zmiany konstytucji i przeprowadzenia referendum w całym kraju.
Poroszenko może mówić o referendum w sprawie "autonomii" Donbasu bez obaw. Według sondaży, Ukraińcy nie popierają tego pomysłu.
Wysłannik Putina w Mińsku
Jak podaje ambasador Rosji w Mińsku Aleksandr Surikow, w dzisiejszym spotkaniu grupy kontaktowej ds. uregulowania sytuacji w Donbasie może wziąć udział doradca prezydenta Rosji Władisław Surkow.
„Do stolicy białoruskiej jedzie 'szara eminencja Kremla', nadzorujący politykę Rosji wobec Ukrainy” – pisze portal kijowskiego tygodnika „Zerkało Tyżnia”. Rosyjski portal rbc informuje, że Surkow, zajmujący się w administracji Putina stosunkami Rosji z państwami WNP, będzie przygotowywał jutrzejszą wizytę Władimira Putina w stolicy Białorusi.
Ze strony ukraińskiej, w spotkaniu grupy kontaktowej będzie uczestniczył – mimo wcześniejszych protestów rebeliantów – były prezydent Leonid Kuczma. Rebelianci z kolei po raz kolejny zamierzają wystawić reprezentantów, nieakceptowanych w Kijowie - zastępców przywódców donieckiej i ługańskiej "republik".
- Maksymalnie, co można będzie osiągnąć po jutrzejszym spotkaniu w formacie normandzkim w Mińsku to rozejm i zawieszenie broni. Rozwiązanie konfliktu między Ukrainą i Rosją w drodze dyplomatycznej nie jest możliwe. Sytuacja może zostać czasowo zamrożona, ale - cokolwiek podpisze Moskwa, to nie zostanie przez nią w pełni wdrożone. A to oznacza, że wcześniej czy później konflikt powróci do aktywnej fazy - powiedział ukraiński analityk Wołodymyr Horbacz.
Kryzys na Ukrainie
Kryzys na Ukrainie
Autor: tas//gak / Źródło: Kommiersant, zn.ua, rbc.ru