Strona internetowa amerykańskiego dziennika "Washington Post" w czwartek rano została zaatakowana przez grupę hakerów sympatyzujących z syryjskim prezydentem Baszarem Asadem. Czytelnicy niektórych artykułów byli przekierowywani na witrynę internetową Syryjskiej Armii Elektronicznej, która dokonała ataku.
Atak Syryjskiej Armii Elektronicznej zakłócił działanie witryny internetowej przez około 30 minut i dotyczył artykułów o tematyce zagranicznej. Czytelnicy byli automatycznie przekierowywani na stronę syryjskiej organizacji.
- Syryjska Armia Elektroniczna podała na Twitterze, że uzyskała dostęp do witryny przez jednego z naszych partnerów biznesowych - Outbrain. Podjęliśmy działania obronne i strona funkcjonuje już prawidłowo - poinformował po naprawie Emilio Garcia-Ruiz, redaktor naczelny cyfrowego wydania " The Washington Post".
Stosują "phishing"
Zhakowanie strony to następstwo ataku zwanego "phishingiem". Kilka dni temu próbowano wyciągnąć zabezpieczenia i hasła do poczty elektronicznej dziennikarzy Washington Post. Na skutek tego ataku rozesłano e-maile na skrzynki firmowego pracowników czasopisma. W wiadomości, której nadawcą był pracownik, było podane łącze. Po kliknięciu w link pojawiała się prośba o wpisanie danych potrzebnych do zalogowania się.
Dane mogły być później wykorzystane przez zewnętrzne źródło do uzyskania nieautoryzowanego dostępu do strony internetowej gazety. Kierownictwo pisma podejrzewa, że źródłem wcześniejszego "phishingu" jest również Syryjska Armia Elektroniczna.
Wiceprezes firmy Outbrain Lisa LaCour potwierdziła informację, że do ataku wykorzystano dane z ich strony. Spółka zajmuje się publikacją zalecanych treści na stronach internetowych m.in. Washington.Post.com i Time.com.
Oprócz waszyngtońskiego pisma zaatakowano stronę Time.com, z której czytelnicy byli również przekierowywani na stronę syryjskiej grupy. CNN International poinformowało zaś, że na ich witrynie pojawił się na chwilę nagłówek o treści "Atak hakerski Syryjskiej Armii Elektronicznej".
Hakują, żeby promować Asada
Syryjska grupa twierdzi, że od 2011 roku prześwietla portale społecznościowe prominentnych mediów i organizacji działających na rzecz praw człowieka, takich jak Associated Press, National public Radio, Al Jazeera czy Human Rights Watch.
O Syryjskiej Armii Elektronicznej zrobiło się głośno w kwietniu, kiedy zhakowała konto agencji AP. Podano wtedy fałszywą informację, że w Białym Domu doszło do dwóch wybuchów, w których ranny został prezydent USA Barack Obama.
Ci sami hakerzy włamali się wcześniej na konta na Twitterze działu pogody BBC, organizacji praw człowieka Human Rights Watch (HRW) oraz francuskiego kanału informacyjnego France 24.
Niewiele wiadomo na temat członków grupy. Jest ona powiązana z reżimem Asada, ale nie jest związana bezpośrednio z rządem. Specjaliści twierdzą, że poprzez swoje ataki w internecie syryjska organizacja szerzy polityczne przesłanie Asada.
Autor: aj//gak / Źródło: Wahington Post, Reuters, tvn24.pl