Święta na Euromajdanie. "Powiedziałem żonie, że nie wracam"

Euromajdan w ŚwiętaBartosz Andrejuk /tvn24.pl, Maja Baum

Charków, Lwów, Iwano-Frankowsk, a nawet Krym - na Majdanie można spotkać Ukraińców z całego kraju. Choć duża ich część wyjechała, ci najbardziej zdeterminowani zostali i przekonują, że nie ma takiej siły, która przegoniłaby ich z namiotów rozbitych w centrum Kijowa. Razem z nimi prawosławną Wigilię spędził Bartosz Andrejuk, reporter tvn24.pl

W Wigilię prawosławnego Bożego Narodzenia na Majdanie to co najciekawsze działo się w wielkich wojskowych namiotach rozbitych przez protestujących ponad 40 dni temu. Postanowiłem spędzić tam Wigilię, by sprawdzić, kim są ludzie, którzy zamiast z rodzinami wolą świąteczny posiłek zjeść na ulicach Kijowa.Żenia na euro rewolucję przyjechał z Krymu. Zanim jednak usiadł do wigilijnego stołu ze swoimi nowymi kolegami domagającymi się ustąpienia prezydenta Ukrainy, wznosił okrzyki poparcia dla Wiktora Janukowycza. Na Antymajdan przyjechał, ponieważ chciał zarobić. Za jeden dzień machania flagą obiecano mu kilkaset hrywien i kielicha co kilka godzin. Teraz twierdzi, że tylko dzięki temu jest na Majdanie - w pewnym momencie po prostu przeszedł na drugą stronę barykady i od tego czasu domaga się dymisji prezydenta Ukrainy mieszkając w namiocie obok Soboru Michajłowskiego. Skąd ta nagła zmiana?- Obiecanych pieniędzy nawet nie zobaczyłem, więc przyłączyłem się do "druzji" (przyjaciół). Wracać do domu nie chciałem, więc teraz pełnię służbę na barykadach eurorewolucji - powiedział mi Żenia."Powiedziałem żonie, że nie ma autobusów"Takich osób oszukanych przez władzę na Majdanie jest według politologa Olega Soskina znacznie więcej. - Oni wracają później na wschodnią Ukrainę i opowiadają swoim znajomym, że obiecanych pieniędzy nie dostali. W taki sposób nawet w swoich bastionach prezydent Janukowycz traci poparcie - uważa były doradca prezydentów Leonida Kuczmy i Leonida Krawczuka.Takich jak Żenia z Krymu, którzy prawosławną Wigilię spędzali na ulicach Majdanu, jest wielu. Mimo że w czasie świąt ludzi na Majdanie jest wyraźnie mniej, to jednak dzięki temu można spotkać tam tych najbardziej zdeterminowanych w protestach. Często rzucili pracę albo wzięli urlopy, by być na Majdanie. Nawet na Święta nie wracają do domów. - Powiedziałem żonie, że w Święta autobusów do domu nie ma - śmiał się w Wigilię Roman z Tarnopola, który od miesiąca mieszka z kolegami z zachodniej Ukrainy w jednym z namiotów na Majdanie. Na Wigilię do domu nie wrócił. Mimo to na stole w dużym wojskowym namiocie ogrzewanym piecem na drewno nie mogło zabraknąć wigilijnego stołu. - A jeżeli to potrwa jeszcze rok albo dwa, czy zostaniesz do końca? - spytałem. - Do końca nie zostanę. Zostanę aż do zwycięstwa. Gdy wyjeżdżałem, to żona mnie nie powstrzymywała. Wiedziała, że ktoś jechać musi - powiedział Roman, podając mi przy tym grube pajdy chleba i plastry "domasznej" (domowej) słoniny z wigilijnego stołu. Była na nim też obowiązkowa kutia, wareniki - czyli pierogi, do tego też śledzie.Twierdza z internetemRoman podał mi też wodę w słoiku do popicia. - Samogon? - spytałem. - Nie skąd - zaśmiał się Roman, bo alkohol na Majdanie jest zakazany. Jednak przy Wigilii pojawiło się symboliczne wino w namiocie sotni (oddział) numer 1 i 17. Wielki namiot wojskowy rozstawiony na ul. Chreszczatik pomieścił około 20 osób. Na środku stanął długi stół, a na nim 12 wigilijnych potraw przygotowanych dla sotników, czyli osób, które chronią Majdan i pełnią służbę na barykadach. Przy jednym stole zebrali się Ukraińcy m.in. z Mykołowa, Stanisławowa, czy Lwowa, ale i ze wschodu m.in. z Charkowa.Namiot jest małą, dobrze ogrzaną twierdzą zaopatrzoną w kuchnie, wi-fi oraz radio, dzięki któremu sotnicy na barykadach mogą się porozumiewać. Przepływ informacji jest błyskawiczny. Dzięki temu w czasie śpiewania kolęd dowiedzieliśmy się, że kilkanaście kilometrów od Majdanu milicja zatrzymała auto, którym wieziono drewno na opał dla protestujących.Kulturalnie wypisał mandatSpytałem jednego z komendantów oddziału, z którym spędziłem Wigilię, co trzeba zrobić, by dołączyć do oddziału. - Przychodzisz, zapisujesz się i jesteś jednym z nas. Zaczniesz od umacniania barykad - powiedział Andriej, jeden z sotników. Sam z szacunkiem wypowiadał się o polskiej policji. Wie co mówi, bo dostał kiedyś mandat za picie alkoholu w miejscu publicznym w Warszawie. - Kulturalnie kazali wyrzucić piwo. Wypisali mandat. Dzień dobry, do widzenia. Nie to co u nas. Jak podpadniesz, to musisz dać w łapę, bo będziesz miał problemy - opowiadał. W jego głosie czuć było zazdrość, że standardy ukraińskie nie są choć trochę podobne do polskich. Andriej wierzy, że jak Ukraina wejdzie do Unii, to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienią się standardy.Andriej poczęstował mnie kiełbasą domowej roboty i kutią, bo bez niej żadna Wigilia się nie obejdzie. - Fundamentem świąt jest modlitwa, a stołu wigilijnego kutia. Ona ma znaczenie sakralne. Jej głównym składnikiem jest pszenica. To jest chleb życia, tak jak na ostatniej wieczerzy był chleb i wino. Rodzynki w kutii symbolizują wino, orzechy greckie [w Polsce znane jako włoskie - red.] symbolizują Grecję, skąd Ukraina przyjęła chrześcijaństwo - mówił mi ksiądz Pawło Dobrański z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego.Mówił też, że z jednej strony Wigilia na Majdanie to nie jest codzienność, ale każdy dzień dla ludzi tu żyjących jest jak święto - Każdego dnia świętujemy tu Boże Narodzenie - mówi.Oprócz kutii Wigilia nie mogła się obyć bez kolęd i muzykowania. Na jeden wieczór Majdan zmienił się więc w plac z wieloma koncertami. Przy koksownikach ludzie dzielili się jedzeniem, śpiewali kolędy. Nie ufają wszystkim dziennikarzom, jednak na słowa "żurnalista z Polszy" zawsze zapraszają do środka namiotów.- Unia Europejska to sodoma i gomora, ale Rosja jest jeszcze gorsza. To, co podoba mi się na Majdanie, to fakt, że ludzie z różnych części Ukrainy się zjednoczyli wokół wspólnej sprawy. Wy Polacy coś o tym powinniście przecież wiedzieć? - powiedziała mi Wiktoria z miejscowości Chmielnicki.Protest do skutku?Na Ukrainie od 21 listopada trwają protesty zwolenników integracji europejskiej, które następnie, po kilkukrotnych, brutalnych atakach milicji, przerodziły się w demonstracje wymierzone we władze. Ich uczestnicy domagają się przedterminowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.W Wigilię na placu było kilka tysięcy ludzi, których powitali liderzy ugrupowań opozycyjnych: Witalij Kliczko, Arsenij Jaceniuk i Ołeh Tiahnybok.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: Bartosz Andrejuk, Kijów / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Bartosz Andrejuk /tvn24.pl, Maja Baum

Tagi:
Raporty: