Z całego świata płyną słowa pochwał i podziwu dla Irakijczyków, którzy w niedzielę po raz pierwszy samodzielnie zorganizowali w pełni demokratyczne wybory parlamentarne.
Prezydent USA Barack Obama pochwalił irackie służby bezpieczeństwa za - jak to ujął - ich coraz większe zdolności i profesjonalizm. Irakijczykom pogratulował organizacji wyborów, które odbyły się pomimo ataków bombowych i rakietowych. W ich wyniku na ulicach Bagdadu zginęło 38 osób, a 110 zostało rannych.
Amerykański sekretarz obrony Robert Gates zauważył, że frekwencja była "wysoka, o ile nie wyższa niż się spodziewano". - Dla Iraku i dla nas wszystkich to był dobry dzień - podkreślił.
Wybory "zachęcające"
Szef brytyjskiej dyplomacji David Milliband powiedział, że pierwsze informacje, które do niego dotarły po wyborach były "zachęcające". Jednoznacznie potępił ataki. - Rząd brytyjski bardzo dokładnie śledził wybory w Iraku. Determinacja, z jaką głosowano, była znacząca, ale przemoc i ofiary pokazują wyzwanie, z jakim muszą zmierzyć się Irakijczycy. Wszyscy, bez wyjątku, potępiamy zamachy - oświadczył Milliband. Minister dodał, że jest zbyt wcześnie na ocenę zakresu wolności i uczciwości wyborów, ale uznał wstępne informacje za zachęcające.
Podobnego zdania był szef resortu spraw zagranicznych Francji Bernard Kouchner. Jego podziw wywołała odwaga irackich wyborców. - Irakijczycy bardzo licznie pojawili się na wyborach parlamentarnych, pomimo nowej fali zagrożenia ze strony terrorystów - powiedział. - Dziś opowiedzieli się za przyszłością swoją i swoich dzieci - dodał.
"Raczej przejrzyste"
Specjalny wysłannik ONZ ds. Iraku Ad Melkert uznał wybory za "raczej przejrzyste". - Odwiedziłem dwa lokale wyborcze. Nie mogę mówić o wszystkich punktach, ale rozmawiałem z moimi kolegami, którzy byli w innych miejscach, i naszą uwagę przykuł fakt, że procedura (wyborcza) w lokalach była raczej przejrzysta - powiedział Melkert. Według niego sytuacja odpowiadała kryteriom oczekiwanym w czasie wyborów powszechnych.
Około 46 tys. lokali wyborczych ochraniały setki tysięcy żołnierzy i policjantów. W Bagdadzie po ulicach mogły jeździć tylko uprawnione pojazdy ze specjalnymi zezwoleniami. Nieczynne było stołeczne lotnisko, zamknięte były przejścia graniczne.
Pierwsze takie wybory
Uprawnionych do głosowania było 19 milionów Irakijczyków, którzy wybierali swoich przedstawicieli do 325-miejscowego parlamentu. W wyborach startowało 12 koalicji skupiających w sumie 74 partie. Za faworytów uznawane jest szyicki blok obecnego premiera Nuriego al-Malikiego Państwo Prawa oraz ugrupowanie byłego premiera Ijada Alawiego - Irakija.
Wybory, po raz pierwszy organizowane przez samych Irakijczyków, uważane są za sprawdzian demokracji w tym kraju. Ich wynik może zadecydować o tym, czy po zaplanowanym do końca 2011 roku wycofaniu wojsk amerykańskich uda się tam przezwyciężyć podziały wyznaniowe między szyitami i sunnitami.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA