Armia Sudanu wyraziła zgodę, by pomóc w ewakuacji drogą lotniczą obcokrajowców, którzy znajdują w kraju od tygodnia ogarniętym walkami między wojskiem i jednostkami paramilitarnymi RSF. W starciach zginęły setki osób. Mimo zawartego w piątek trzydniowego zawieszenia broni wciąż dochodzi do sporadycznych potyczek - informują media. Według agencyjnych doniesień część lotnisk, w tym w Chartumie i największym mieście Darfuru, Nyala, nadal jest ogarnięte walkami.
Dyplomaci i obywatele Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Francji i Chin mają zostać ewakuowani z Sudanu drogą powietrzną, na pokładach wojskowych samolotów transportowych ze stolicy kraju, Chartumu - ogłosiła sudańska armia.
Dowódca sił rządowych generał Abdel Fattah al-Burhan zgodził się umożliwić i zabezpieczyć ewakuację obywateli tych państw z Chartumu w "ciągu nadchodzących godzin" - przekazano w oświadczeniu armii. Dodano, że obywatele Arabii Saudyjskiej i Jordanii opuszczają Sudan samolotami z lotniska w Port Sudan na wybrzeżu Morza Czerwonego, około 650 kilometrów na zachód od stoicy.
Oświadczenie wojsk rządowych pojawiło się po obietnicach przywódcy rywalizujących z nią Sił Szybkiego Wsparcia (RSF), Mohameda Hamdana Dagalo, znanego jako Hemedti, że otworzy lotniska do ewakuacji.
Generał al-Burhan powiedział, że armia zapewnia bezpieczne trasy ewakuacji, ale niektóre lotniska, w tym w Chartumie i największym mieście Darfuru, Nyala, nadal ogarnięte są walkami - zaznacza agencja Reutera.
RSF zapewnił, że jest gotowy do częściowego otwarcia wszystkich lotnisk, aby umożliwić ewakuację, jednak nie jest do końca jasne, kto sprawuje nad nimi rzeczywistą kontrolę - pisze agencja AP.
Walki trwają mimo rozejmu
Sudańska armia poinformowała w piątek wieczorem, że zgadza się na trzydniowy rozejm w trwających od niemal tygodnia walkach. Wcześniej już kilkakrotnie strony konfliktu ogłaszały zawieszenie broni, ale za każdym razem działania zbrojne były szybko wznawiane.
Mimo zawieszenia broni, w sobotę w Chartumie co jakiś czas wybuchały strzelaniny, dochodziło też do nalotów lotniczych - relacjonuje BBC.
WHO: ponad 400 zabitych
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała w piątek, że od wybuchu walk zginęło 413 osób, a 3551 zostało rannych. Liczba ofiar śmiertelnych obejmuje co najmniej pięciu pracowników organizacji humanitarnych w kraju zależnym od pomocy żywnościowej.
Źródło: PAP