Wszystkie mięśnie się kurczą i ofiara traci nad nimi kontrolę. Nie może zaczerpnąć oddechu i dusi się w męczarniach. Do zabicia człowieka wystarczy kontakt z kroplą. Substancja VX to jedna z najgorszych broni wymyślonych przez ludzkość. To przy jej pomocy na zatłoczonym lotnisku zabito brata dyktatora Korei Północnej.
Kim Dzong Nam zmarł w drodze do szpitala, kilkanaście minut po tym, jak został zaatakowany w z pozoru niewinny sposób - podeszła do niego kobieta i potarła mu twarz chustą nasączoną oleistą substancją. Tyle jednak wystarczyło, aby pozostający w niełasce brat dyktatora Korei Północnej dostał drgawek i udusił się.
Niewiele potrzeba
- Ilości potrzebne do skutecznego zaatakowania są bardzo małe - mówi tvn24.pl major magister inżyznier Maksymilian Stela z Wojskowego Instytutu Chemii i Radiometrii. Statystycznie wystarczy 10 miligramów substancji, aby zabić w ciągu kilkunastu minut co drugiego człowieka. - To kropelka - mówi wojskowy i zaznacza, że substancja VX jest "jedną z najgroźniejszych broni chemicznych". Tysiąc razy bardziej toksyczną niż szerzej znany gaz bojowy sarin. Jak tłumaczy mjr Stela, VX po przedostaniu się do organizmu blokuje przekazywanie sygnałów w układzie nerwowym. Efektem są niekontrolowane skurcze wszystkich mięśni w ciele. Ostatecznie ofiara traci zdolność do oddychania i dusi się. Przed atakiem przy pomocy VX trudno się obronić. - Substancja jest bardzo niebezpieczna, bo może nawet przenikać przez odzież ochronną - mówi mjr Stela. Zaskoczony na lotnisku Km Dzong Nam nie miał więc większych szans. Mogłoby go uratować szybkie podanie antidotum w postaci zastrzyku z atropiną, ale zajmujący się nim ratownicy nie mieli pojęcia, co go zabija i nie zareagowali na czas. Żołnierzom wydaje się specjalne automatyczne strzykawki, aby na polu walki mogli błyskawicznie uratować siebie albo towarzyszy broni. Co więcej, Kim Dzong Nam miał zostać zaatakowany znacznie większą ilością VX niż "kropelką". Sporej wielkości chusteczka miała być nasączona groźną substancją.
Przypomina olej silnikowy
VX wymyślili brytyjscy naukowcy na początku lat 50. Wówczas nie było jeszcze zakazu rozwijania i testowania broni chemicznej, wobec czego intensywnie nad nią pracowano po obu stronach Żelaznej Kurtyny. Brytyjskie osiągnięcie szybko trafiło do USA i zostało niewiele później opanowane w ZSRR. Jak mówi mjr Stela, substancja VX nie jest prosta w produkcji. Odpowiednią technologię opanowało tylko kilka państw, ale wśród nich z dużą dozą prawdopodobieństwa jest Korea Północna, która nigdy nie przystąpiła do Konwencji o Zakazie Broni Chemicznej.
W swojej standardowej formie VX przypomina olej silnikowy. Nie jest to gaz. To oleista substancja pozbawiona smaku i zapachu, przez co ofiara może nawet nie zdawać sobie sprawy z ataku. Jest zdecydowanie najbardziej zabójcza, kiedy zostanie wciągnięta wraz z oddechem. Wówczas może zabić w ciągu kilku minut. VX jest jednak trudno rozpylić. Mocarstwa inwestowały znaczne środki w opracowanie najlepszych metod i latami testowały specjalne głowice oraz bomby. Najpewniej dlatego Kim Dzong Nam został zaatakowany substancją w jej naturalnym płynnym stanie - przy pomocy nasączonej chusteczki. Po kontakcie ze skórą VX wchłania się i jednocześnie paruje, przez co może być przy okazji wdychany. Przy takiej formie ataku ofiary umierają zazwyczaj w ciągu kilkunastu minut. Tak jak brat północnokoreańskiego dyktatora.
Usunięte zagrożenie dla władzy
VX jest formalnie klasyfikowana przez ONZ jako broń masowego rażenia. Użycie jej na zatłoczonym lotnisku w Kuala Lumpur było wyjątkowo szaleńczym pomysłem. VX paruje bardzo powoli i trudno go usunąć ze względu na jego właściwości. Nie ma jednak informacji, aby w ataku ucierpiał ktokolwiek poza bratem dyktatora. Niejasne jest to, jak udało się przeżyć kobiecie, która nałożyła VX na twarz Kim Dzong Nama. Została zatrzymana i twierdzi, że zrobiła to za 90 dolarów, bo nieznajomy jej mężczyzna przekonał ją, że to żart nagrywany ukrytą kamerą. Będąc jednak zupełnie nieświadomą, jaką substancją nasączono wręczoną jej chusteczkę, mogłaby bardzo łatwo zabić się nią sama, po prostu trzymając ją gołą ręką. Podobnie nie ucierpiała druga kobieta, która uczestniczyła w ataku na brata dyktatora. Ją również zatrzymano i ona też twierdzi, że była nieświadoma, co robi. Malezyjska policja twierdzi jednak, że obie dobrze wiedziały, w co są zamieszane i zostały odpowiednio przeszkolone. Po ataku miały się rozdzielić i pośpiesznie udać się do łazienek, aby usunąć ze skóry ewentualne resztki VX. Władze Malezji nie oskarżyły formalnie Korei Północnej o zorganizowanie zamachu. Trwa śledztwo. Poza wspomnianymi kobietami, Indonezyjką i Wietnamką, zatrzymano też mężczyznę z Korei Północnej. Czterech innych miało uciec z kraju. Wprost o winie Pjongjangu mówią natomiast władze Korei Południowej. Dyktator Kim Dzong Un miał już w przeszłości próbować zabić starszego brata, który mógł stanowić zagrożenie dla jego władzy.
Autor: mk/ja / Źródło: tvn24.pl, PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: US Army