Ponad 25 osób zostało rannych w czwartek w Sanie w starciach między studentami a zwolennikami władz - poinformowała agencja AFP. Ranny w głowę został m.in. fotograf agencji AFP. To już piąty z rzędu dzień starć na ulicach jemeńskiej stolicy. W Adenie, na południu kraju, rozmieszczono wojsko.
Około 2 tysięcy antyrządowych manifestantów, głównie studentów, zostało zaatakowanych w pobliżu kampusu uniwersyteckiego pałkami i kamieniami przez zwolenników rządzącego w kraju Powszechnego Kongresu Ludowego (GPC). - Naród chce upadku reżimu - wykrzykiwali studenci.
Siły bezpieczeństwa strzelały w powietrze, żeby rozdzielić przeciwników. Według świadków, zwolennicy GPC strzelali do studentów, używając ostrej amunicji.
Wcześniej informowano jedynie o pięciu osobach, które odniosły obrażenia.
Chcą odejścia prezydenta
Podczas podobnych starć dzień wcześniej w Sanie rannych zostało co najmniej 10 studentów. W portowym Adenie zginęły dwie osoby, a obrażenia odniosło ok. 20. W czwartek w tym mieście rozmieszczono wojsko.
Czwartek jest piątym dniem starć w Sanie antyrządowych demonstrantów ze zwolennikami prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, rządzącego w Jemenie od 1978 roku. Studenci i działacze na rzecz społeczeństwa obywatelskiego domagają się ustąpienia obecnych władz.
Źródło: PAP