Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu nakazał państwu węgierskiemu wypłacenie odszkodowania dwóm Romom. Według Trybunału policja nie zapewniła im należnej ochrony przed rasistowską przemocą słowną i fizyczną.
Węgry mają zapłacić dwóm mężczyznom po około 11 tysięcy euro za to, że nie tylko nie ochroniono ich podczas demonstracji, ale także nie przeprowadzono rzetelnego śledztwa.
Sprawa dotyczy demonstracji skrajnie prawicowej partii Jobbik w mieście Devecser na zachodzie Węgier w sierpniu 2012 r.
W demonstracji uczestniczyło kilkaset osób, z których część rzucała butelkami i kamieniami w kierunku romskiej rodziny obserwującej przebieg wydarzeń z podwórka. Jeden z romskich mężczyzn powiedział policjantom mającym strzec porządku podczas demonstracji, że jego znajomy został trafiony kamieniem w głowę. Policja nie zajęła się jednak od razu tą sprawą i dopiero później podjęła kroki, by ustalić sprawcę.
Zagrożenie przemocą
Trybunał podkreślił we wtorek w wyroku, że władze węgierskie określiły wprawdzie przemówienia, które wygłoszono na zgromadzeniu, jako wzniecające nienawiść, ale uznały, że nie inspirowały one do przemocy.
"Z powodu rasistowskich wypowiedzi oraz zaistniałej podczas demonstracji sytuacji doszło do jednoznacznego i bezpośredniego zagrożenia przemocą i naruszenia praw innych osób" – uznał Trybunał.
Europejski Trybunał Praw Człowieka wskazał też na niedociągnięcia w prowadzonym trzy lata postępowaniu, m.in. na to, że władze koncentrowały się na przemocy fizycznej i przesłuchano zaledwie pięciu prawdopodobnych sprawców, a trzech nie udało się ustalić.
Według Trybunału "wydarzenia, do jakich doszło podczas otwarcie rasistowskiego wystąpienia, podczas którego doszło do aktów przemocy, pozostały praktycznie bez konsekwencji prawnych". Stwarzało to wrażenie, że taka demonstracja oraz rasistowskie zachowanie w jej trakcie są "zgodne z prawem i akceptowalne".
Autor: tas\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: CC BY-SA 3.0 | Orlovic