Parlament Grecji uchwalił w poniedziałek wieczorem nowy pakiet reform, wymaganych przez międzynarodowych wierzycieli w zamian za nowe fundusze pomocowe. To sukces rządu w Atenach, ale cios dla tysięcy protestujących Greków - relacjonuje agencja Reutera.
Ustawa, którą przyjęto większością 154 głosów w liczącym 300 posłów parlamencie, wprowadza nowy elektroniczny proces egzekucji zabezpieczeń na przeterminowanych kredytach i zobowiązaniach wobec państwa, uwalnia zawody, restrukturyzuje świadczenia rodzinne i utrudnia wezwanie do strajku - przekazuje Reuters.
Reformy, których domagali się międzynarodowi kredytodawcy, obejmują między innymi zaostrzenie przepisów dotyczących strajków, wprowadzenie konfiskaty nieruchomości dłużników banków i państwa oraz ograniczenie świadczeń rodzinnych. Są to kluczowe reformy dla tego, by Grecja mogła otrzymać kolejną transzę funduszu naprawczego.
Zdążyli przed przeglądem
Według tej agencji podczas głosowania przed parlamentem protestowało około 20 tysięcy osób. Z kolei agencja AFP odnotowuje, że w całej stolicy w różnych manifestacjach demonstrowało ponad 6 tysięcy osób. Tego dnia odnotowano zakłócenia w transporcie miejskim - ruchu autobusów, metra i kolei miejskiej; niektóre połączenia zostały anulowane, gdy pracownicy strajkowali, by zaprotestować przeciwko ustawie.
Gdy trwało głosowanie, policja użyła gazu łzawiącego, żeby rozpędzić protestujących, którzy rzucali w nich kamieniami i koktajlami Mołotowa. Zajścia nie trwały długo, nikogo nie aresztowano - podają agencje.
Poniedziałkowe głosowanie w Atenach oznacza, że rząd zdążył z reformami przed posiedzeniem 22 stycznia ministrów finansów strefy euro, którzy mają ocenić, czy Grecja zrobiła wystarczająco dużo, aby zakończyć trzeci przegląd obecnego programu pomocowego o wartości 86 miliardów euro, który wygasa w sierpniu. Zakończenie przeglądu pomoże odblokować około 6,5 mld euro pożyczek ratunkowych.
Gorzka pigułka dla Syrizy
- Dzisiejsze głosowanie ma kluczowe znaczenie dla kraju, aby z powodzeniem wyjść z programu ratunkowego w ciągu siedmiu miesięcy - oświadczył premier Aleksis Cipras, wzywając deputowanych, żeby przyjęli ustawę. Podkreślił, że "strajki nie zostały ani zakazane, ani (prawo do strajku) nie zostało zagrożone przez ten rząd".
Po głosowaniu większość rządowa zwiększyła się do 154 mandatów, po tym jak niezależna posłanka powiedziała, że wstąpi do rządzącej partii Syriza.
Ale - jak zauważa agencja Reutera - nowe ustawodawstwo to gorzka pigułka dla Syrizy Ciprasa, której korzenie tkwią w lewicowym ruchu robotniczym.
Autor: MR//now / Źródło: PAP