Stracił skrzydło, uratował go spadochron


Gdy pilot zobaczył, że od jego maszyny urwało się skrzydło, otworzył specjalny spadochron i tylko lekko poraniony wylądował bezpiecznie na ziemi.

Do wypadku doszło podcza podczas pokazów lotniczych "Show Aero 2010" w Santa Fe w Argentynie. W czasie wykonywania ewolucji powietrznych samolocie w Rans urwało się skrzydło i zaczął spadać. Trzy tysiące osób zebranych na widowni myślało, że to część pokazu. Tego, że dzieje się coś złego, domyślili się dopiero, gdy pilotowi udało się otworzyć spadochron ratujący cały samolot.

Pilot: Byłem odrobinę zrozpaczony

Maszyna spadła ok. 500 metrów od publiczności. Pilot Dino Moline wyszedł z kabiny samodzielnie. Dramatyczne chwile opisał na stronie internetowej aeroklubu, w którym lata.

"Nie wiem, co mi się stało. Chyba złamał się metal (łączący skrzydło z kadłubem), potem poczułem wybuch. Widziałem mijający mnie cień - to było spadające skrzydło. Posłuchałem rozkazu przez radio, by wykorzystać specjalny spadochron, co zrobiłem. W tym momencie nie myślałem o niczym. Widziałem ogień w samolocie i byłem odrobinę zrozpaczony. Mam poparzone stopy, ale czuję się dobrze" - relacjonuje pilot.

Samoloty Rans wykorzystywane są prawie wyłącznie na pokazach lotniczych. W Stanach Zjednoczonych tego rodzaju maszyna kosztuje ok. 60 tys. dolarów i waży 230 kilogramów. Ma w budowany specjalny spadochron balistyczny, który chroni zarówno pasażera, jak i samolot.

Źródło: Reuters