Kontenerowiec "Rena", który utknął na mieliźnie w pobliżu Nowej Zelandii, w każdej chwili może zatonąć. Na obu burtach statku są duże pęknięcia. Kapitan jednostki usłyszał już pierwsze zarzuty, dotyczące nieprawidłowego dowodzenia statkiem. Grozi mu rok więzienia i 7,8 tys. dol. grzywny.
Kapitan jednostki został wypuszczony za kaucją i ma się stawić przed sądem w Tauranga za tydzień. Jego personaliów nie ujawniono na prośbę obrony, która bała się, że wściekli z powodu wycieku ludzie mogą "wziąć sprawy w swoje ręce".
Setki ton mazutu w wodzie
Wyciek paliwa z 236-metrowego kontenerowca "Rena" jest poważniejszy, niż początkowo zakładano. Do Pacyfiku u wybrzeży Nowej Zelandii mogło dostać się nawet 350 ton oleju opałowego - 10 razy więcej niż szacowały służby kryzysowe. Akcję na oceanie utrudnia sztormowa pogoda.
Olej dotarł już na plaże na północy kraju. Zbierają go między innymi wolontariusze. Do wypadku kontenerowca Rena doszło tydzień temu. Jednostka osiadła na mieliźnie, około 20 kilometrów od wybrzeży Nowej Zelandii.
Źródło: PAP