Około tysiąca antyrządowych demonstrantów starło się w niedzielę z policją w stolicy Mołdawii Kiszyniowie. Ogółem w demonstracji uczestniczyło ok. 7 tysięcy ludzi, którzy domagali się ustąpienia rządu i przyspieszonych wyborów.
Zdaniem demonstrantów, którzy maszerowali w niedzielę przez miasto, obecny rząd pozostaje pod wpływem powiązanych z politykami biznesmenów, od których zależą polityczne decyzje. Nominowanie w styczniu nowego premiera Pavla Filipa, który ma powiązania z Vladimirem Plahotniukiem, jednym z najbogatszych Mołdawian, zirytowało opozycyjnych deputowanych i obywateli, którzy domagają się przyspieszonych wyborów - pisze Reuters. Informuje, że kilkuset policjantów z pałkami i tarczami sformowało w niedzielę kordon ochronny między domem Plahotniuca a tłumem wykrzykującym: "Precz z mafią" i "Władza dla narodu, nie dla oligarchów". Podobne sceny rozgrywały się opodal, gdzie liczni demonstranci rzucali kamieniami, jajkami i butelkami w policjantów, którzy ochraniali centrum biznesowe należące do Plahotniuca. Jedna z organizatorek protestu Inga Grigoriu apelowała do demonstrantów o zebranie się ponownie w poniedziałek z samego rana, aby uniemożliwić przedstawicielom rządu wejście do budynku.
Polityczny chaos
Kryzys polityczny w 3,5-milionowej Mołdawii trwa mimo zaprzysiężenia w styczniu nowego rządu Pavla Filipa. Opozycja od miesięcy organizuje kolejne demonstracje antyrządowe w stolicy kraju, domagając się przedterminowych wyborów. Uczestnicy protestów, oburzeni obniżeniem standardów życia, zarzucają proeuropejskim partiom sprawującym władzę od 2009 roku, że nie przeprowadziły niezbędnych reform. Żądają też wyjaśnienia afery polegającej na wyprowadzeniu z mołdawskich banków ponad 1,5 mld dolarów. Mołdawia nie miała rządu od 29 października 2015 roku, gdy na skutek wotum nieufności i wśród oskarżeń o korupcję upadł gabinet Valeriu Streleta. Od początku 2015 roku Mołdawia miała już sześciu premierów. Napięć nie załagodziła marcowa decyzja o tym, że kolejny prezydent zostanie wybrany w głosowaniu powszechnym, a nie przez parlament.
Autor: mw//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/DUMITRU DORU