Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego wprowadzenie stanu wyjątkowego na trzy miesiące. Decyzja wejdzie w życie wraz z publikacją w dzienniku rządowym. Ma pomóc władzom w opanowaniu sytuacji po puczu.
Erdogan powiadomił opinię publiczną o tej decyzji występując przed kamerami telewizji, w obecności członków gabinetu ministrów – podaje agencja Reutera.
"Europa nie ma żadnego moralnego prawa, aby nas krytykować"
Turecki prezydent zaznaczył, że ogłoszenie stanu wyjątkowego w żaden sposób nie narusza konstytucji i nie pociągnie za sobą ograniczenia rządów prawa czy wolności podstawowych obywateli Turcji.
Zapowiedział, że uprawnienia gubernatorów w tureckich regionach zostaną znacznie rozszerzone wraz z jego wprowadzeniem.
- Siły zbrojne są pod kontrolą i będą ściśle wypełnić polecenia rządu – dodał. Jak podkreślił, osobiście jako prezydent oraz naczelny dowódca tureckiej armii "zadba o to, by oczyścić wojsko z wirusa".
- Europa nie ma żadnego moralnego prawa, aby nas krytykować za decyzję o ogłoszeniu stanu wyjątkowego – powiedział, uprzedzając tym samym, jak zauważa agencja Reutera, nieprzychylne reakcje państw zachodnich zaniepokojonych skalą represji po próbie puczu
Większe uprawnienia dla władz
Komentatorzy zwracają uwagę na fakt, że w warunkach stanu wyjątkowego zarówno prezydent, jak i rząd będą mogli wydawać dekrety i rozporządzenia bez konieczności uzyskania aprobaty władzy ustawodawczej – parlamentu, a także zawieszać lub ograniczać możliwość korzystania z pełni praw przez obywateli.
Stan wyjątkowy stworzy też szersze ramy dla represjonowania przeciwników politycznych obecnych władz – zauważa Reuters. Do tej pory po piątkowym puczu zawieszono w obowiązkach, zwolniono, zatrzymano, poddano przesłuchaniom lub oskarżono ok. 60 tys. osób - głównie wojskowych, policjantów, sędziów, urzędników i nauczycieli.
"To jeszcze nie koniec"
Erdogan zapowiedział w środę dalsze zatrzymania. - To jeszcze nie koniec - powiedział w telewizji Al Jazeera, podkreślając, że za przewrotem mogły stać inne kraje - ale nie sprecyzował, które.
Powiedział też, że choć nie wiadomo, ile osób wzięło udział w próbie puczu z 15 lipca, to stała za nim mniejszość w siłach zbrojnych, "która chciała przejąć kontrolę nad większością".
Nazwał ją "organizacją terrorystyczną" - to jest sformułowanie używane przez tureckie władze do określenia zwolenników islamskiego kaznodziei Fethullaha Gulena, którego Erdogan po raz kolejny oskarżył o to, że stał za przewrotem.
Autor: pk\mtom / Źródło: PAP