"Stalinowcy XXI wieku" w kampanii nad Sekwaną

Aktualizacja:

Francois Hollande w Paryżu, Nicolas Sarkozy w Tuluzie. Tak spędzili niedzielę kandydaci do fotela prezydenta Francji, którzy zmierzą się w drugiej turze wyborów już 6 maja. Tym razem Hollande przekonywał, że na Francję od wielu miesięcy są zwrócone oczy całej Europy i potrzeba odważnych zmian, a urzędujący prezydent odpierał ataki tych, którzy twierdzą, że "układa się" ze skrajnie prawicowym Frontem Narodowym - Ci, co tak mówią, to stalinowcy XXI wieku - stwierdził ostro.

Socjalista Francois Hollande i zajmujący drugie miejsce w sondażach, walczący o reelekcję, prezydent Nicolas Sarkozy w niedzielę spotkali się z wyborcami - w Paryżu i Tuluzie. Kampanię zaostrzyła m.in. publikacja informacji o finansowaniu Sarkozy'ego przez Libię.

Jeśli oceniać po tonie tej kampanii, to debata będzie ostra. Jestem na to gotowy. Hollande gotowy na ostrą kampanię

Pewny zwycięstwa w drugiej turze wyborów prezydenckich 6 maja Hollande mówił na wyborczym wiecu w stolicy, że "od kilku miesięcy narody Europy patrzą w kierunku Francji". "Nigdy wybory nie znaczyły tyle zarazem dla Francji i naszej Unii Europejskiej" - podkreślił.

Unia osłabia narody

Z kolei w Tuluzie prezydent Sarkozy zapewniał zwolenników, że "nie pozwoli, by Francja rozpłynęła się w globalizacji", i apelował o "dumę z bycia Francuzem". Ocenił, że Europa "zbytnio pozwoliła osłabić naród", a kraje, które obecnie wygrywają, to "kraje, które wierzą w ducha narodu".

Oświadczył też, że ci, którzy zarzucają mu zbliżenie ze skrajnie prawicowym Frontem Narodowym, to "stalinowcy XXI wieku". Oskarżył jednocześnie "w szczególności system medialny", który "miesza godną najwyższego szacunku narodową świadomość z nacjonalizmem, będącym głęboko niebezpieczną ideologią".

CZYTAJ RAPORT TVN24.PL O WYBORACH WE FRANCJI

Hollande gotowy, Sarkozy grozi "szczerością"

Agencja AFP komentuje m.in. te słowa stwierdzając, że ton kampanii wyborczej zaostrza się w ostatnich dniach. Kluczowym momentem będzie jednak debata telewizyjna, która odbędzie się w środę. Będzie to pierwsze bezpośrednie starcie obu polityków od 2005 roku.

- Jeśli oceniać po tonie tej kampanii, to debata będzie ostra. Jestem na to gotowy - oświadczył Hollande. Z kolei Sarkozy uprzedzał, że w czasie debaty Hollande zostanie zmuszony do "tego, czego nie znosi - bycia szczerym".

Według sondaży siódmym prezydentem V Republiki zostanie Hollande, na którego chce głosować 54-55 proc. badanych.

AFP pisze, że na kampanii obecnego szefa państwa w ostatnim czasie cieniem położyły się dwa wydarzenia: domniemany wywiad byłego szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique'a Strauss-Kahna dla brytyjskiego "Guardiana" i informacje o finansowaniu kampanii prezydenckiej Sarkozy'ego z 2007 roku przez reżim libijskiego przywódcy Muammara Kaddafiego.

Pętla się zaciska?

"Guardian" opublikował w sobotę omówienie rozmowy ze Strauss-Kahnem, który przed skandalem obyczajowym w 2011 roku był uważany za pewnego kandydata socjalistów w wyścigu prezydenckim. Były szef MFW powiedział w rozmowie, że wydarzenia w hotelu Sofitel w Nowym Jorku, po których został oskarżony o napaść seksualną na pokojówkę, zostały rozegrane "przez ludzi z polityczną agendą" w taki sposób, by zniweczyć jego prezydenckie ambicje. Strauss-Kahn miał też - według "Guardiana" - powiedzieć, że stał się "głównym celem francuskich służb w lutym lub marcu 2011 roku".

Sam Sarkozy odparł, że Strauss-Kahn "powinien oszczędzić Francji swych uwag".

Tymczasem w niedzielę otoczenie byłego szefa MFW poinformowało agencję AFP, że nie udzielał on "żadnego wywiadu Guardianowi" i że wywiad był "montażem" pochodzącym z książki amerykańskiego dziennikarza Edwarda Epsteina (jest on także autorem omówienia wywiadu w "Guardianie").

Z kolei w sobotę francuski lewicowy portal informacyjny Mediapart opublikował dokument, według którego Trypolis zgodził się w 2006 roku wesprzeć kampanię Sarkozy'ego 50 milionami euro w 2007 roku. Mediapart nie wyjaśnił, czy do finansowania ostatecznie doszło, a Sarkozy zarzucił portalowi, że "jest na usługach lewicy".

Źródło: PAP