Śmigłowce NATO bombardują Libię. Ekspert: To nic nie da

Aktualizacja:

Francuskie i brytyjskie śmigłowce szturmowe uczestniczyły po raz pierwszy w nocy z piątku na sobotę w atakach na siły wierne Muammarowi Kadafiemu. Zniszczyły radar oraz punkt z ekwipunkiem wojskowym oddziałów wiernych przywódcy reżimu. Jednak zdaniem ekspertów akcje bombowe Sojuszu nie zdadzą się na wiele.

Według brytyjskiego ministerstwa obrony śmigłowce typu "Apache" atakowały cele w pobliżu nadmorskiego miasta Brega. Maszyny wystartowały z lotniskowca HMS Ocean i wróciły bezpiecznie we wczesnych godzinach rannych.

Z kolei śmigłowce francuskie "Tigre" i "Gazelle" wystartowały ze znajdującej się w pobliżu wybrzeży Libii jednostki BPC Tonnerre marynarki wojennej, a po udanej akcji wróciły na okręt. - Atakowano kilkanaście celów, w tym pojazdy wojskowe, które zostały zniszczone oraz na obiekty wojskowe - powiedział rzecznik francuskiego sztabu generalnego, płk Thierry Burkhard.

Jak informuje BBC w czasie akcji helikoptery zniszczyły radar oraz jedną z baz sił Kaddafiego w pobliżu Bregi.

Brytyjskie władze informowały już w zeszły czwartek o możliwości użycia swoich śmigłowców w Libii. Dzień wcześniej decyzję o skierowaniu swoich maszyn do akcji w Libii podjęła Francja, rozczarowana dotychczasowymi rezultatami operacji NATO w tym kraju.

Libia to nie Kosowo

Nie ma jednak wielkich szans, że akcja Sojuszu przyniesie przełom. - Tylko utopiści wierzą, że NATO zwycięży z Muammarem Kadafim dzięki druzgocącej przewadze w powietrzu i bombardowaniom infrastruktury - powiedział Shashank Joshi, ekspert brytyjskiego ośrodka badawczego RUSI i doktorant Harvarda. Przekonanie, że naloty złamią wolę oporu zwolenników Kadafiego, skłonią do buntu lojalnych wobec niego wojskowych lub doprowadzą do powstania ludności cywilnej, bierze się, zdaniem Joshiego, z fałszywych analogii między nalotami na Libię a wojną w Kosowie

- Do pomyślnego dla NATO wyniku konfliktu w Kosowie przyczyniły się: ścisłe ustalenie celów, które chciano osiągnąć, intensywne naloty na dużą skalę i rosyjska presja dyplomatyczna na Serbię - napisał w publikacji instytutu RUSI (Royal United Services Institute), specjalizującego się w zagadnieniach bezpieczeństwa.

W Libii, jak zaznaczył, nie występuje żaden z czynników obecnych w konflikcie kosowskim; przeciwnie - mamy do czynienia z "połączeniem maksymalistycznych celów, ostrożnej strategii wojskowej i ograniczonych możliwości nacisku dyplomatycznego". Skutkiem będzie, w jego ocenie, przedłużenie konfliktu do jesieni. Będzie to więc konflikt dłuższy od kosowskiego.

Nie odpuszczą Kaddafiemu

Sytuację w Libii omawiano na niedawnym Zgromadzeniu Parlamentarnym NATO.

W bułgarskiej Warnie sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen zapowiedział, że operacja w Libii będzie kontynuowana "dopóki reżim libijski nie wstrzyma całkowicie ataków na ludność cywilną".

Źródło: PAP