Niemal dokładnie sześć lat temu Bombajem wstrząsnęły dwie eksplozje - od bomb islamskich ekstremistów zginęło wtedy ponad 50 osób. Dziś indyjski sąd skazał troje złapanych wówczas zamachowców na śmierć.
Haneef Sayeed, jego żona Fahmeeda oraz Ashrat Ansami powinni być powieszeni za udział w spisku, terroryzm i morderstwo. W zeszłym tygodniu sąd uznał ich za winnych dokonania zamachu.
Sąd uznał, że troje pochodzących z Bombaju oskarżonych działało w porozumieniu z nielegalnym islamistycznym ugrupowaniem pakistańskim Lashkar-e-Taiba (LeT) (zamieszanym również w ubiegłoroczny zamach w Bombaj), chociaż skazani zaprzeczyli tym oskarżeniom.
W trakcie ogłaszania wyroku skazani nie okazali emocji. Orzeczenie wyroku śmierci wcale nie oznacza jednak, że zostanie on wykonany. Indie rzadko wykonują najwyższy wymiar kary, który często zmieniany jest przez prezydenta kraju na dożywocie.
Liczba ofiar wciąż nieznana
Bomby, za które skazana została trójka Hindusów, wybuchły 25 sierpnia 2003 roku na parkingu przed Wrotami Indii (atrakcją turystyczną Bombaju z okresu kolonialnego) oraz na bazarze Zaveri w Bombaju.
Eksperci twierdzą, że zamachy były odwetem za śmierć muzułmanów w zamieszkach w stanie Gudźarat rok wcześniej. Wciąż niejasna jest liczba ludzi, którzy wtedy zginęli - AFP podaje liczbę 52 ofiar śmiertelnych zamachów z 2003 roku, Reuters i BBC piszą o 54. Rannych zostało ok. 180 ludzi.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24