Słowackie wojsko wzbogaci się o dziewięć amerykańskich śmigłowców UH-60M Blackhawk. Maszyny warte niemal pół miliarda dolarów mają zastąpić zbliżające się do końca swojego istnienia poradzieckie Mi-17. Słowacy stali przed identycznym problemem jak Polacy, ale wybrali inne rozwiązanie.
Co ciekawe, pewien udział w wypełnieniu słowackiego zamówienia może mieć PZL Mielec, gdzie są produkowane duże fragmenty kadłubów UH-60.
Idzie nowe
Słowackie władze podkreślają, że chcą zerwać z przeszłością. - Decyzja, aby zredukować naszą zależność od Rosji w dziedzinie uzbrojenia, została podjęta jeszcze przed wybuchem konfliktu na Ukrainie i jak widać, była słuszna - powiedział rzecznik ministerstwa obrony Martin Cambalik. Słowacja posiada bardzo małe siły zbrojne, wyposażone głównie w stary sprzęt pochodzenia radzieckiego. Ze względu na mały budżet, wynoszący obecnie około procenta PKB (dwa razy mniej niż zaleca NATO), trudno było przeprowadzić ambitniejsze programy modernizacyjne. Słowacy byli więc skazani na Rosję jako dostawcę części zamiennych do swojego uzbrojenia, co stwarzało problemy natury politycznej, a ze względu na sankcje jest teraz praktycznie niemożliwe. Obecnie wojsko czeka na dwa lekkie samoloty transportowe C-27 Spartan. Trwają też rozmowy ze Szwecją w sprawie podpisania umowy na leasing myśliwców Saab Gripen, które mają zastąpić maszyny MiG-29.
Autor: mk/ja / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: US Army