Śledztwo ws. Dziekańskiego - matka chce wznowienia

 
14 października 2007 roku Robert Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver policjanci użyli tasera, żeby go obezwładnićTVN24

Matka Roberta Dziekańskiego domaga się wznowienia polskiego śledztwa w sprawie jej syna, który zmarł po tym, jak na lotnisku w Vancouver policjanci użyli wobec niego paralizatora. Polka wyraża też rozczarowanie, że policjanci nie są podejrzani o spowodowanie jego śmierci.

Zofia Cisowski, matka Dziekańskiego, jest jednak zadowolona z decyzji kanadyjskiej prokuratury, która zarzuciła czterem policjantom składanie fałszywych zeznań. W wydanym oświadczeniu niedawne przedstawienie policjantom zarzutów Zofia Cisowski określa jako "częściowy sukces".

Brak "oczekiwanego efektu"

- Komisja sędziego Braidwooda wypowiedziała się jednoznacznie negatywnie o postępowaniu policjantów RCMP (Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej - red.), potępiła je jako bezprawne. Niestety w kanadyjskim systemie wymiaru sprawiedliwości nie był to organ uprawniony do postawienia policjantom RCMP zarzutów spowodowania śmierci ś.p. Roberta Dziekańskiego - napisała matka ofiary.

- Jestem zadowolona z tego powodu, jednak bardzo rozczarowana, że nie zostały postawione policjantom RCMP zarzuty spowodowania śmierci mojego syna. Nieprzejednanie ze strony RCMP oraz lata pracy komisji Braidwooda nie przyniosły więc oczekiwanego efektu w tej najważniejszej dla mnie sprawie - podkreśliła matka.

Zażalenie na odmowę podjęcia śledztwa

Zapowiada, że w tej sytuacji będzie się starała, by zdecydowane działania w tej sprawie podjęły polskie organy ścigania. Zofia Cisowski ma w czwartek przylecieć do Polski.

Pobyt w kraju chce wykorzystać także na przyspieszenie spraw związanych z polskim śledztwem. Postępowanie wszczęła po śmierci Dziekańskiego prokuratura w Gliwicach, jednak później je zawiesiła, oczekując na pomoc prawną z Kanady.

Pełnomocnik Zofii Cisowski, mec. Piotr Banasik, złożył zażalenie na odmowę podjęcia śledztwa i w listopadzie 2009 r. warszawski sąd przyznał mu rację, uznając, że brak jest podstaw do zawieszenia postępowania. - Niestety nic się w tej prawie nie dzieje, w każdym razie nie mam żadnej informacji - powiedział adwokat.

"Decyzja bezprzedmiotowa"

- Nadal stoimy na stanowisku, że brak jest podstaw do podjęcia postępowania. Taka decyzja procesowa byłaby w zasadzie bezprzedmiotowa. Gdybyśmy podjęli postępowanie i tak nie mielibyśmy żadnej możliwości jego prowadzenia, gdyż wszystkie czynności do wykonania w Polsce już wykonaliśmy - powiedział Radosław Woźniak z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Prokurator podkreślił, że kontynuowanie postępowania uniemożliwia jedynie brak materiałów ze śledztwa prowadzonego w Kanadzie. Przypomniał, że gliwiccy prokuratorzy w ramach pomocy prawnej wykonali czynności na prośbę strony kanadyjskiej. Sami nie doczekali się odpowiedzi na swój wniosek.

Użyli paralizatora

14 października 2007 roku Robert Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver policjanci użyli tasera, żeby go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania, które jeden ze świadków wydarzenia zrobił na lotnisku, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska, jednak w niczym nie zagrażał policjantom.

W kwietniu 2010 roku RCMP przeprosiła publicznie matkę Roberta Dziekańskiego za śmierć syna. Policja zdecydowała się też na wypłatę odszkodowania.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24