Białoruski Komitet Śledczy wszczął dochodzenie w związku z wybuchem, do którego doszło w zakładzie nawozów azotowych w Grodnem. W wyniku eksplozji zginęły dwie osoby. Cztery zostały ranne.
Białoruska agencja Biełta podaje, że jeden z pracowników przebywa na oddziale reanimacyjnym. Lekarze określają jego stan jako ciężki.
Do wybuchu w zakładzie nawozów azotowych w Grodnie doszło wczoraj. Biełta informowała, że powodem eksplozji mógł być błąd jednego z pracowników, który użył palnika gazowego w czasie prac remontowych. Dwóch pracowników zginęło w wyniku zatrucia się oparami hydroksyloaminy (toksyczny i rakotwórczy związek chemiczny).
Po wybuchu mieszkańcy okolicznych terenów opowiadali, że nad zakładem unosiły się kłęby dymu.
Władze miasta apelowały do mieszkańców, by nie otwierali okien. Urzędnicy ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych dzwonili do szkół i przedszkoli, w których rozlokowano obozy letnie i instruowali pracowników, by nie wyprowadzali dzieci na spacer.
Główny lekarz obwodowego centrum higieny w Grodnem poinformował, że zostały pobrane dodatkowe próbki powietrza wokół zakładu. Niebezpiecznych związków nie wykryto.
Zakład w Grodnem produkuje amoniak, metanol i wodnik. Zatrudnia blisko osiem tysięcy osób. Jest jednym z oddziałów największej fabryki nawozów azotowych na Białorusi.
Autor: tas / Źródło: belta.by, naviny.by
Źródło zdjęcia głównego: azot.by