Sikorski: Trump może nie rozumieć naszego regionu i historii Rosji

Sikorski: Trump może nie rozumieć naszego regionu i historii Rosji
Sikorski: Trump może nie rozumieć naszego regionu i historii Rosji
tvn24
Radosław Sikorski był gościem "Horyzontu" w TVN24tvn24

Polskie władze będą mogły temu akurat prezydentowi wyjaśnić nasz stosunek do Rosji - w sobotę powiedział Radosław Sikorski. Były minister spraw zagranicznych komentował w programie "Horyzont" w TVN24 zapowiedź przyjazdu 6 lipca Donalda Trumpa do Polski.

- To, że prezydent USA przyjeżdża do Polski, i to z wizytą dwustronną, ale także na spotkanie regionalne, to oczywiście ani dobrze, ani źle. Gdyby nie przyjechał, to byłaby porażka - ocenił minister.

"Trump może nie rozumieć"

- Polskie władze będą mogły temu akurat prezydentowi wyjaśnić nasz stosunek do Rosji: dlaczego jesteśmy sceptyczni, dlaczego mamy pewne obawy związane z bezpieczeństwem, z zachowaniem Rosji na Ukrainie, to w tym wypadku jest bardzo potrzebne - zaznaczył.

- Bo prezydent Trump może po prostu nie rozumieć naszej wrażliwości, naszego regionu, historii Rosji i dlaczego jego ciepły stosunek do prezydenta Putina jest tak w naszym regionie kontrowersyjny - ocenił Sikorski.

Gość "Horyzontu" zaznaczył zarazem, by "nie popełnić błędu rządu SLD z czasów George'a Busha nadmiernej gorliwości". - Bo to też czasami potem źle wygląda. Stany Zjednoczone też popełniają błędy, a ten prezydent jest szczególnie mało przewidywalny - dodał.

Sytuacja "i lepsza, i gorsza"

Były minister spraw zagranicznych podkreślił, że w relacjach z USA trzeba twardo negocjować, ponieważ "nie zostaje się supermocarstwem rozdając prezenty". - Sytuacja jest dzisiaj i lepsza, i gorsza - stwierdził Sikorski.

- Proszę pamiętać, że do 2014 roku w Polsce nie stacjonował ani jeden amerykański żołnierz. Sytuację z administracją (Georga W.) Busha mieliśmy taką, że słownie było wspaniale, tylko że to nie było poparte żadną fizyczną obecnością, zdolnością do przyjścia nam z pomocą - powiedział zauważając, że "to się zmieniło na lepsze".

- To prezydent Obama dopiero, po kilkunastu latach naszego członkostwa w NATO, dał zgodę na pisanie planów ewentualnościowych na obronę Polski. A dzisiaj jest jeszcze lepiej, bo to, o co zabiegały kolejne rządy, w tym ja osobiście mówiąc o dwóch ciężkich brygadach, dzisiaj to mamy - zauważył.

Radosław Sikorski zwrócił zarazem uwagę, że w przypadku Donalda Trumpa "w deklaracjach jest gorzej". - To jest prezydent, który na szczycie NATO nie chciał powiedzieć, że artykuł piąty nadal obowiązuje - zwrócił uwagę. - Więc nie wiemy jaki jest jego faktyczny stosunek do sojuszników, a wiemy, że ma bardzo transakcyjne podejście do tych spraw. A sojusz nie jest transakcją, jest polisą ubezpieczeniową - podkreślił.

"Władimir się z tego nie ucieszy"

Radosław Sikorski, spytany o zapowiedź Białego Domu wygłoszenia przez Donalda Trumpa w Polsce "dużego i ważnego przemówienia" stwierdził, że "jest tradycja wygłaszania ważnych przemówień".

- To jest szansa na uwiarygodnienie się osobiste Donalda Trumpa w oczach nas, sojuszników - powiedział. - My musimy uwierzyć, że gdy przyjdzie co do czego, i na przykład Rosja by zagroziła użyciem broni atomowej, to ten prezydent również zagrozi użyciem amerykańskiej broni i tym samym odstraszy od takiego biegu wydarzeń - ocenił.

- Teraz będzie miał szansę powiedzieć: tu jest terytorium NATO, wara, i polityką Stanów Zjednoczonych jest przyjście z pomocą sojusznikom w razie zagrożenia - powiedział dodając, że jeżeli Donald Trump to powie, to "jego przyjaciel Władimir (Putin - przyp. red.) się z tego nie ucieszy".

Autor: mm//now / Źródło: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Tagi:
Raporty: