Mierzymy się z kimś, kto - jak zakładamy - jest seryjnym zamachowcem - stwierdził w poniedziałek szef policji w stolicy Teksasu, Austin. Dzień wcześniej w mieście wybuchł czwarty od 2 marca ładunek domowej roboty. Wydawało się, że sprawa dotyczy tylko Austin, ale we wtorek na ranem kolejna improwizowana bomba raniła jedną osobę na przedmieściach San Antonio. Władze nie wiedzą, czy wiązać piątą eksplozję z wcześniejszymi, ale na tym etapie śledztwa nie wykluczają już niczego.
Tego, co działo się w Teksasie od 2 marca, przez ponad dwa tygodnie nie potrafiła wyjaśnić ani policja, ani FBI. W poniedziałek po raz pierwszy przedstawiciele służb poinformowali jednak, że ich zdaniem w mieście działa zamachowiec. Nie wiedzą, kim jest i czy ponownie zaatakuje, ale obecnie jest to główne założenie trwającego śledztwa.
- Mierzymy się z kimś, kto - jak zakładamy - jest seryjnym zamachowcem.
Te słowa szefa policji w Austin, Briana Manleya, wypowiedziane w poniedziałek, odbiły się szerokim echem w całych Stanach Zjednoczonych. Wszystko dlatego, że - jak wskazują doniesienia medialne - agenci Federalnego Biura Śledczego i policja nie wiedzą niczego o ewentualnych żądaniach zabójcy. Nikt się z nimi nie skontaktował. Nikomu też nie udało się przekazać władzom, które wyznaczyły 115 tys. dolarów nagrody za pomoc w śledztwie, informacji mogących naprowadzić służby na trop poszukiwanego.
Cztery wybuchy, zabici i ranni
Od 2 marca, gdy pierwszy ładunek wybuchł we wschodniej części miasta, w czterech eksplozjach zginęły dwie osoby, a sześć zostało rannych.
W tej pierwszej, w progu swojego domu, zginął 39-letni czarnoskóry Anthony Stephan House. 12 marca - w taki sam sposób - życie stracił 17-letni Afroamerykanin Draylen Mason, a jego matka została ranna. Kilka godzin później w Austin wybuchła trzecia bomba, również przed jednym z domów. Ranna została 75-letnia kobieta o latynoskich korzeniach, a także dwie inne osoby.
Na tym etapie śledztwa służby podejrzewały, że ataki mogą mieć podłoże rasistowskie.
18 marca eksplodował jednak czwarty ładunek. W niedzielę w Austin ranni zostali przechodzący chodnikiem 22- i 23-letni biali mężczyźni. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak podały służby, ten ładunek różnił się od pozostałych. Był bardziej skomplikowany i - jak pisze agencja Reutera - śledczy mają nadzieję, że jego budowa pozwoli na odnalezienie śladów, które doprowadzą do zamachowca.
To po tej eksplozji szef policji w stolicy Teksasu powiedział, że najbardziej prawdopodobne zagrożenie, z którym mierzą się teraz służby, i na które muszą uważać mieszkańcy, to seryjny zamachowiec (serial bomber).
Eksplozja w San Antonio
Kiedy wydawało się, że sprawa dotyczy tylko Austin, we wtorek nad ranem w jednej z placówek pocztowych na przedmieście innego wielkiego teksańskiego miasta - San Antonio - wybuchła kolejna bomba. Tym razem ładunek był ukryty w przesyłce. Ranny został jeden z pracowników firmy kurierskiej.
Policja i FBI nie wiedzą, czy łączyć ten wybuch z czterema poprzednimi, choć nie wykluczają, że może mieć on związek z eksplozjami z Austin.
Dziennik "Washington Post" podał we wtorek, że w tym samym centrum wysyłkowym znaleziono też drugą paczkę zawierającą bombę, która nie eksplodowała i jest badana przez służby. Policja ma nadzieję, że uda się uzyskać jakiekolwiek wskazówki bądź informacje co do osoby lub osób, które przygotowały ładunki.
Przedstawiciele FBI oraz federalnego Biura ds. Alkoholu, Tytoniu, Broni Palnej i Materiałów Wybuchowych (ATF) pojawili się na miejscu zdarzenia.
W śledztwie uczestniczy 500 agentów różnych służb federalnych.
Autor: adso / Źródło: Reuters, CNN, PAP