Ługańscy separatyści podają, że za samodzielnością tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej zagłosowało w niedzielnym referendum 96,2 proc. biorących udział w głosowaniu. W obwodzie donieckim z kolei, według niedzielnych danych, za niepodległością głosowało 89,07 proc. wyborców a 10,19 proc. było przeciwnych. Teraz separatyśc z Ługańska nie wykluczają zorganizowania kolejnego referendum o przyłączeniu regionu do Rosji.
Jak podaje agencja RIA Nowosti, powołując się na separatystów, 96,2 proc. oddanych głosów było za niepodległością. Jak mówił rano Ołeksander Małychin z miejscowej komisji wyborczej frekwencja w samym Ługańsku wyniosła 70 proc., a w obwodzie 81 proc.
Z kolei w obwodzie donieckim, gdzie - jak mówił w niedzielę przewodniczący komisji wyborczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Roman Lagin - wybory zakończyły się "rezultatem końcowym" 89,07 proc. "za", a frekwencja wyniosła 74,87 proc.
Chcą do Rosji
Po podaniu wyników swojego "referendum", ługańscy separatyści nie wykluczyli, że mogą teraz przeprowadzić referendum o wstąpieniu do Federacji Rosyjskiej. - O sprawach szczególnej wagi powinni decydować mieszkańcy Ługańskiej Republiki Ludowej - powiedział cytowany przez RIA Nowosti przedstawiciel organizatorów referendum Wasyl Nikitin. Dodał, że "Republika chce się zwrócić z prośbą o uznanie do ONZ".
Jednocześnie separatyści odrzucili możliwość przeprowadzenia na Ługańszczyźnie planowanych na 25 maja wyborów prezydenta Ukrainy.
Również lider separatystów w Doniecku powiedział w poniedziałek, że po "zwycięskim" referendum teraz "właściwym krokiem" dla jego ludowej republiki byłoby włączenie do Rosji - podała agencja Reutera.
Wcześniej tego dnia Lagin mówił, że Doniecka Republika Ludowa nie przeprowadzi drugiego etapu referendum w sprawie statusu obwodu donieckiego. Twierdził, że DRL nie przygotowuje drugiej tury referendum ani w sprawie przyłączenia obwodu do Rosji ani połączenia się republiki donieckiej z ługańską. Zapowiedział też na godziny popołudniowe ogłoszenie ostatecznych wyników niedzielnego referendum w tzw. DRL.
"Nielegalne"
Według władz w Kijowie niedzielne referenda w obwodach donieckim i ługańskim były nielegalne. W opublikowanym komunikacie MSZ Ukrainy stwierdziło, że separatystyczne referenda na wschodzie Ukrainy "nie mają mocy prawnej" i "nie będą miały żadnych następstw dla jedności terytorialnej Ukrainy". MSZ stwierdziło, że referenda były "przestępczą farsą" finansowaną przez Rosję. Uczestnicy w obwodzie donieckim odpowiadali na pytanie: "Czy popierasz akt niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej?", a w ługańskim: "Czy popierasz akt niepodległości Ługańskiej Republiki Ludowej?".
Prorosyjscy separatyści zapowiedzieli, że na podstawie referendum chcą sformować własne władze cywilne i wojskowe, które będą niezależne od Kijowa. Analitycy podkreślają, że wobec braku niezależnych obserwatorów podczas głosowania, zweryfikowanie tych wyników będzie w praktyce niemożliwe.
Głosy przeciwne
Przeciwko referendum wypowiedziały się nie tylko władze Ukrainy, ale i Stanów Zjednoczonych oraz państw unijnych, które oświadczyły, że nie uznają wyników tego plebiscytu. Polskie MSZ podkreśliło, że referenda były nielegalne i podważają integralność terytorialną Ukrainy. W komunikacie wskazano, że zorganizowały je nielegalne, uzbrojone grupy separatystyczne wbrew wymogom prawa międzynarodowego oraz obowiązującej konstytucji i prawa ukraińskiego. Władze ukraińskie prowadzą przeciwko separatystom operację antyterrorystyczną, która toczy się przede wszystkim w okolicach Słowiańska na północy obwodu donieckiego. Siły prorosyjskie kontrolują tam siedziby głównych instytucji państwowych.
Autor: jl,mn, adso//gak,mtom / Źródło: PAP