Spychani przez ukraińskie wojsko separatyści widzą nowe źródło swoich problemów - zachodnich najemników i sprzęt. Cytowany przez państwową agencję informacyjną Ria Nowosti jeden z dowódców bojówek ma pewność, że walczy z Polakami. Inni nagrani bojówkarze mówią o "ośmiuset polskich najemnikach".
- Zachodni najemnicy nawet nie próbują już się ukrywać - twierdzi Władimir Stepanow, jeden z dowódców bojówek Ługańskiej Republiki Ludowej. Cytuje go państwowa agencja prasowa Ria Nowosti.
Polska ofensywa na wschód
Według bojówkarza pozycje jego oddziałów w okolicach Ługańska atakują Polacy. - Wiem, że oni teraz z nami walczą. Mają swój własny ciężki sprzęt z załogami, czołgi i samoloty - twierdzi Stepanow.
Według separatysty ukraińskie wojsko otrzymuje ciągłe dostawy uzbrojenia z innych krajów Europy Wschodniej. - Dzięki temu są w stanie rzucać w naszym kierunku falę za falą sił pancernych, chociaż zniszczyliśmy im już dużo sprzętu - dodaje separatysta.
Według Stepanowa ukraińskie wojsko, pod nadzorem zachodnich najemników, dopiero uczy się korzystać z dostarczonego "nowoczesnego sprzętu". Mają to być między innymi bomby kasetowe i fosforowe, które same w sobie nie są już od dekad bronią high-tech.
Polaków mnogo
W internecie pojawiło się również nagranie przedstawiające grupę zamaskowanych separatystów, opowiadających o problemach spotykających ich na froncie. Ich wypowiedź ociera się o fantastykę, ale jest ciekawym spojrzeniem na to, jak bojówkarze widzą świat. Nagranie pojawiło się w sieci w środę. Nie wiadomo, kto i, kiedy je zrobił.
Według grupy mężczyzn mówiących do kamery, muszą oni walczyć w okolicy Siewierodoniecka z około 800 Polakami. Na dodatek mają ich atakować amerykańskie czołgi M1 Abrams, śmigłowce AH-64 Apacz, czy najnowocześniejsze ukraińskie czołgi T-84 Opłot. Na dodatek zwiadowcy separatystów mieli dostrzec amerykańskie myśliwce piątej generacji F-22 Raptor na lotnisku w Dniepropietrowsku.
Takiego rodzaju amerykańskiego sprzętu na Ukrainie nigdy nie było, a, gdyby rzeczywiście był, to separatyści mieliby znacznie większe problemy z obroną. Co do T-84 Opłot, to jest to dzieło ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego na eksport, które na razie było za drogie dla rodzimego wojska. Nie ma informacji o zakupie tych czołgów, czy produkcji seryjnej. Z dystansu można je pomylić z starszymi T-64 Bułat, które uczestniczą w walkach.
Obcokrajowcy są, ale ilu?
Informacje na temat mas zachodnich najemników walczących na wschodzie Ukrainy są często powtarzane przez rosyjskie media. Ministerstwo Spraw Zagranicznych w Moskwie apelowało już o dochodzenia w tej sprawie. W środę Ria Nowosti przytoczyła wypowiedź rzecznika ministra obrony Ukrainy, Oleksieja Dmitraszkowskiego, który miał przyznać, że po stronie ukraińskiej walczą obywatele innych państw. Zaprzeczył jednak zdecydowanie dostawom uzbrojenia z Zachodu.
Jest niemal pewne, że po stronie ukraińskiej walczą nieliczni ochotnicy z różnych państw europejskich. Szwedzkie media ustaliły, że na pewno czterech obywateli ich kraju o poglądach skrajnie nacjonalistycznych dołączyło do oddziałów Gwardii Narodowej. Zwłaszcza do batalionu Azow, skupiającego ukraińskich nacjonalistów.
Włoska gazeta "Il Giornale" pisała w lipcu, że właśnie w batalionie Azow ma służyć szereg najemników i ochotników z Europy. Mają to być obywatele: Finlandii, Francji, krajów bałtyckich i Szwecji. W maju niemiecki "Bild" pisał, natomiast, powołując się na swoje źródła w siłach specjalnych, iż po stronie ukraińskiej walczy 400 amerykańskich najemników z renomowanej firmy "Academi", czyli byłego "Blackwater".
W połowie lipca w rosyjskich mediach pojawiły się również doniesienia o tym, jakoby polska 1. Brygada Artylerii wylądowała w Odessie z działami samobieżnymi Dana. MON zdecydowanie temu zaprzeczył, a polskich oddziałów na Ukrainie nikt nie widział.
Autor: mk//gry/kwoj / Źródło: RIA Novosti, tvn24.pl